Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Czy jest zapotrzebowanie na kiepskich informatyków?
Forum PHP.pl > Inne > Hydepark
Stron: 1, 2, 3
athabus
Ostatnio przeprowadzaliśmy w firmie rekrutację do pracy dodatkowej (wieczorami) na proste stanowisko fizyczne. Co najbardziej mnie zdziwiło to, że do pracy zgłosiło się ~5 młodych osób po studiach informatycznych (zazwyczaj 1-2 lata po studiach). Były to osoby, które pokończyły studia na kierunkach typu "informatyka na wydziale x" uniwerku lub jakieś uczelnie prywatne. Przeglądałem ich CV i większość z nich w swojej pracy nie wykonywała czynności stricte informatycznych.

Dało mi to do myślenia - wszędzie trąbi się, że informatyka to zawód w którym ciągle brakuje rąk do pracy, dopłaca się ludziom aby studiowali informatykę itd. a jak przychodzi co do czego to ludzie po informatyce nie pracują w zawodzie. Wiem, że dotyczy to głównie tej "kiepskiej" części informatyków, ale wiadomo, że nie każdy musi być dobry w tym co robi. Zresztą jeśli jesteś dobry, to w każdym zawodzie znajdziesz pracę.

Jak myślicie czym to jest spowodowane:
- następuje nasycenie informatykami (każda uczelnia teraz ma informatykę) ?
- tak na prawdę wcale nie jest tak różowo w tym zawodzie jak rysują to media?
- ludzie pokończyli studia, które niczego ich nie nauczyły i po prostu nie nadają się do tej pracy?
- brakuje posad dla przeciętnych informatyków?
- a może jest jakiś inny powód?

Wiem, że temat to tylko gdybanie, ale może macie podobne obserwacje?
erix
Cytat
- ludzie pokończyli studia, które niczego ich nie nauczyły i po prostu nie nadają się do tej pracy?

Tylko to nasuwa mi się po pierwszym roku. Thx. Nie rozumiem, jak ktoś idzie na informatykę i nie ma samodzielnego zacięcia do programowania, etc.

Niestety, ten obrazek jest prawdziwy:
Wicepsik
Cytat(athabus @ 10.08.2010, 09:55:24 ) *
- ludzie pokończyli studia, które niczego ich nie nauczyły i po prostu nie nadają się do tej pracy?


Większość osób idzie na informatyka, bo słyszą jak to się zarabia po studiach po kilka tysięcy. Tak jak erix napisał. Jak ktoś nie lubi informatyki to po co idzie się uczyć w tym kierunku ?
batman
Cytat
- następuje nasycenie informatykami (każda uczelnia teraz ma informatykę) ?

Bardzo dużo jest łosi, którzy myślą, że ukończenie informatyki na Wyższej Szkole Tego i Owego zrobi z nich superbogatych założycieli rewolucyjnego serwisu, co zresztą widać po niektórych tematach. W sumie to i dobrze, że tyle ich wychodzi z uczelni, w końcu ktoś musi chodzić do pani Zosi zmieniać baterię w myszce.

Cytat
- tak na prawdę wcale nie jest tak różowo w tym zawodzie jak rysują to media?

Aż tak różowo nie jest, ale i tak jest lepiej niż w innych zawodach. Informatyka, zupełnie błędnie, jest odbierana jako sztuka tajemna. Do tego dochodzą stereotypy o informatykach-brudasach. Wszystko to powoduje, że "metroseksualna" warszawka nie chce iść na takie studia.

Cytat
- ludzie pokończyli studia, które niczego ich nie nauczyły i po prostu nie nadają się do tej pracy?

Raczej nie nadają się do pracy. Każdy zawód wymaga zaangażowania. Jeśli ktoś poszedł na studia tylko po papierek, nigdy nie będzie dobry w tym co robi.

Cytat
- brakuje posad dla przeciętnych informatyków?

Wręcz przeciwnie. Posad jest cała masa. Problemem są wymagania stawiane przez absolwentów przed pracodawcami. Nie raz spotkałem się z twierdzeniem, że "ja skończyłem informę, więc chcę na rękę 10 000". A głowie przeciąg.

Cytat
- a może jest jakiś inny powód?

Powody można mnożyć. Przede wszystkim za niski poziom nauczania. Od studentów nie wymaga się wiedzy na temat programowania. Co więcej, nie wymaga się od nich by programowanie/informatyka była w kręgu ich zainteresowań. Po prostu bierze się kasę, przepycha mięso przez kilka lat "szkoły", a na koniec wręcza dyplom. Niedługo doktorat będzie wyznacznikiem wiedzy (jak kiedyś magister), ponieważ obecnie magistra z informatyki może zrobić byle Czesiek po technikum hotelarskim (bez urazy).

W sumie to i dobrze, że pojawiła się rzesza nic niepotrafiących informatyków. Za kilka lat będzie więcej pracy dla tych, którzy to lubią winksmiley.jpg
vokiel
U mnie na roku można było podzielić studentów na dwie grupy:
1. Tych co coś czaili, chcieli się czegoś nauczyć, robili projekty, ogólnie kumaci (mniej lub bardziej)
2. Druga grupa kojarzyła informatykę z umiejętnością obsługi Worda, Power Pointa i grania w Tekken'a, Q3 itd... Żeby jeszcze byli w stanie napisać jakąś grę.

Jak teraz spotkam czasem kogoś z nich, to jeśli w ogóle pracuje w IT to na zasadzie:
Cytat
(...)w końcu ktoś musi chodzić do pani Zosi zmieniać baterię w myszce.


Kiepskich informatyków jest sporo i będzie jeszcze więcej, skoro się płaci za studiowanie. Jest szansa, że wśród tych, którzy pójdą po ten 1k zł m/c znajdzie się też kilka osób, którym ten 1k da w ogóle szansę na studiowanie, takich, którzy będą na prawdę tym zainteresowani i zdeterminowani do nauki. Jednak śmiem twierdzić, że jeszcze większy procent będzie należał do drugiej grupy.

Aby być dobrym w jakiejś dziedzinie, to ponoć trzeba poświecić minimum godzinę codziennie przez rok czasu. Czyli aby być dobrym w CSS, xHTML, PHP itd - to trzeba na prawdę mieć do tego dryg, motywację, samozaparcie, zaangażowanie. Trzeba poświęcać temu masę czasu.

I tak na zakończenie, OT:
[quote]Nazwać programistę informatykiem, to jak nazwać doktora znachorem.[quote]
skowron-line
Dziś rano w metrze czytałem, że w branży IT jest rozkwit i jest zapotrzebowanie na informatyków, oczywiście zaznaczyli że chodzi o dobrych informatyków.
cojack
Zawsze są potrzebni ludzie do "kopania rowów".
strife
Cytat(vokiel @ 10.08.2010, 10:50:34 ) *
Nazwać programistę informatykiem, to jak nazwać doktora znachorem

Albo

Cytat
<shaker> prosic informatyka programiste o zainstalowanie windowsa to tak, jakby kazac architektowi nosic cegly na budowie


smile.gif

Cytat
U mnie na roku można było podzielić studentów na dwie grupy:
1. Tych co coś czaili, chcieli się czegoś nauczyć, robili projekty, ogólnie kumaci (mniej lub bardziej)
2. Druga grupa kojarzyła informatykę z umiejętnością obsługi Worda, Power Pointa i grania w Tekken'a, Q3 itd... Żeby jeszcze byli w stanie napisać jakąś grę.

A u mnie na studiach (wydział mat-inf, Uniwerek) była grupa matematyków i grupa pasjonatów (do której ja się zaliczałem), pasjonaci odpadli, bo albo nie mogli już znieść programu nauczania albo nie dali rady przebrnąć się przez całą matematykę, która jest na studiach, natomiast grupa matematyków bez problemu przeszła dalej ;-) Dlatego też moim zdaniem problemem jest program nauczania, ja idąc na studia chciałem rozwijać swoją pasję, a wyszło zupełnie inaczej.

Cytat
Aby być dobrym w jakiejś dziedzinie, to ponoć trzeba poświecić minimum godzinę codziennie przez rok czasu. Czyli aby być dobrym w CSS, xHTML, PHP itd - to trzeba na prawdę mieć do tego dryg, motywację, samozaparcie, zaangażowanie. Trzeba poświęcać temu masę czasu.

Dokładnie tak.

A tak na marginesie to coś ostatnio mam wrażenie, że problemem jest również brak określenia co chce się robić zawodowo, mam sporo znajomych którzy studiują jakieś bzdurne kierunki tylko po to aby studiować. Natomiast na pytanie "co chcesz w życiu robić" jakoś nie potrafią odpowiedzieć. Być może coś w tym jest i ludzie (tak jak ktoś wyżej napisał), nasłuchując się o tym ile to zarabiają ludzie w naszej branży chcą jak najszybciej tyle zarabiać bez nabytych umiejętności i wiedzy.

Pozdrawiam.
erix
Cytat
Dlatego też moim zdaniem problemem jest program nauczania, ja idąc na studia chciałem rozwijać swoją pasję, a wyszło zupełnie inaczej.

Właśnie...

Co ciekawe, na stricte informatyce nie ma czegoś o PHP, za to na telekomunikacji już jest... O.o

Cytat
A tak na marginesie to coś ostatnio mam wrażenie, że problemem jest również brak określenia co chce się robić zawodowo, mam sporo znajomych którzy studiują jakieś bzdurne kierunki tylko po to aby studiować. Natomiast na pytanie "co chcesz w życiu robić" jakoś nie potrafią odpowiedzieć.

To chyba jest jakaś plaga...
athabus
@erix - super komiks ;-)

Całkiem ciekawa dyskusja się zrobiła. Już sam nie wiem co o tym myśleć - z reguły takich osób nie zapraszałem na rozmowy kwalifikacyjne (zbyt wysokie kwalifikacje mimo wszystko), a fajnie byłoby z taką osobą pogadać i spytać "CO PAN TUTAJ ROBI?questionmark.gif". Właśnie z tego wszystkiego najbardziej dziwi mnie, że taki ktoś po informatyce woli zasuwać fizycznie niż zmieniać te baterie w myszkach i instalować Windowsy.

Cytat(strife @ 10.08.2010, 11:17:59 ) *
A tak na marginesie to coś ostatnio mam wrażenie, że problemem jest również brak określenia co chce się robić zawodowo, mam sporo znajomych którzy studiują jakieś bzdurne kierunki tylko po to aby studiować. Natomiast na pytanie "co chcesz w życiu robić" jakoś nie potrafią odpowiedzieć. Być może coś w tym jest i ludzie (tak jak ktoś wyżej napisał), nasłuchując się o tym ile to zarabiają ludzie w naszej branży chcą jak najszybciej tyle zarabiać bez nabytych umiejętności i wiedzy.


To jest inne moje spostrzeżenie - jak przeglądam CV to bardzo często widzę ZUPEŁNĄ przypadkowość w doborze studiów i stanowisk. Np. skończone studia z fizjoterapii, rok na stanowisku przedstawiciela handlowego, potem praca na magazynie, praca w biurze na jakimś dziwnym stanowisku i tak w kółko. Było to dla mnie spore zaskoczenie, bo ja skończyłem niezłą uczelnię ekonomiczną i wszyscy moi znajomi z którymi utrzymuję kontakt pracują bardziej lub mniej w zawodzie i raczej rzadko zmieniają pracę. Teraz widzę, że jednak jest spora rzesza ludzi, która szuka swojego miejsca na świecie i w zasadzie chce robić cokolwiek.

Inny przykład - pracuje u nas czasowo dziewczyna studiującą filologię polską (czy jak to się tam teraz nazywa)- na pytanie co chce robić po studiach (czyli w przyszłym roku) sama nie wie - mówi, że nawet może być praca fizyczna bo ona lubi się ruszać i praca za biurkiem jej średnio odpowiada... Powiem szczerze, że w życiu bym nie wymyślił, że ktoś kończąc filologię (a wbrew pozorom nie są to proste studia i wymagają wiele pracy) nie ma nic przeciwko pracy fizycznej...
thek
To ja po swojej uczelni powiem. Mieliśmy na początek dużo matmy, ale to zrozumiałe. Bez jakiegoś zaplecza matematycznego trudno potem wejść w sensowne programowanie, które bazuje przecież na algorytmach. Widać to choćby na forum, gdzie dla wielu sklecenie prostych algorytmów opartych o zwykłe true-false jest zadaniem karkołomnym. Odpowiem na postawione tezy:
Cytat
następuje nasycenie informatykami (każda uczelnia teraz ma informatykę) ?
Jest w tym drobne ziarno prawdy, ale niewielkie. To, że ktoś jest informatykiem, nie znaczy, że jest programistą, sieciowcem czy ogólnie dobrym przedstawicielem swojej specjalności. Mnie na przykład dziwi specjalność Informatyka ekonomiczna. Co tam takiego jest poza obsługą arkuszy kalkulacyjnych itp.? winksmiley.jpg Ci ludzie się potem rzucali na magisterce na projekty typu prosty CRM webowy, a zerowe pojęcie o tym mieli. A na kilka miesięcy przed obroną był płacz, bo nie tylko nie rozumieli zagadnienia, w pełni, ale i programowanie tego było na poziomie zerowym.
Cytat
tak na prawdę wcale nie jest tak różowo w tym zawodzie jak rysują to media?
Bo media kreują niepełny obraz. Miejsca są, ale wymagana jest faktycznie wiedza, nie zaś przyjście z niczym i wyciągnięcie łapy po pieniądze. Ja przykładowo nie uważam się za dobrego programistę, ale i tak z "planktonem" w porównaniu mogę wyglądać na naprawdę otrzaskanego. Różnica między jego znaczną większością a pozostałymi jest taka, że oni wpadają po gotowce i nie chcą się nauczyć tylko dostać rozwiązanie
Cytat
ludzie pokończyli studia, które niczego ich nie nauczyły i po prostu nie nadają się do tej pracy?
To nie do końca prawda, choć wiele tutaj tej gorzkiej. Studia bowiem nie uczą tego czego wymagają pracodawcy w dużej mierze. Mają one tylko zbudować bazę teoretyczną do dalszego samodzielnego rozwoju, nakreślić jego kierunek. Tymczasem ludzie idąc na informatykę uważają, że po niej mają już tyle w głowie, że nauka dalsza nie jest konieczna. Nie biora poprawki na fakt, że jest to jedna z najdynamiczniej zmieniających się gałęzi: nowe języki programowania lub ich wersje rozwojowe, nowy sprzęt, nowe metodologie, podejścia, techniki. Nie można stanąć w miejscu.
Cytat
brakuje posad dla przeciętnych informatyków?
Ależ są... Ja sam w takiej właśnie mam etat. Mam kumpla kumatego w pracy i w dwóch potrafimy zarządzać, oprogramować, usprawniać, przepisywać lub tworzyć od zera, projektować kilkanaście serwisów. Ale to też wymaga wiedzy, której na studiach nie zdobędziesz aż tak wiele. Poznasz może jakiś element lub kilka, ale zgrać to do kupy musisz umieć już sam.
Cytat
a może jest jakiś inny powód?
Przyłączę się do zdania choćby strife'a... Poziom jest nieco obniżony za bardzo by informatyków wyprodukować. To co jeszcze kilka lat temu było minimum jeszcze bardziej obniżono. Gdy skończyłem studia dowiedziałem się, że Ci bardziej ostrzy prowadzący na mojej uczelni chcieli na jednym z egzaminów uwalić cały rok, bo uznali, że mają do czynienia z debilami, którzy nie powinni przejść. Dopiero wspólne działania dziekana i rektora zapobiegły temu, bo kolesie byli uparci. Ale potem mamy takich informatyków co mają problem z zainstalowaniem karty sieciowej w systemie innym niż Windows (a i w windzie bywają problemy gdy sieciówka niestandardowa lub no-name bez sterowników). Za jakiś czas dobry informatyk będzie w cenie i będzie zajmował naprawdę sensownymi rzeczami, a "plankton" to będzie wprowadzał w życie. To będzie ta kadra managerska, która młodych w tyłki nieco kopnie by się czegoś nauczyli.

Wspomniałeś Vokiel o podziale na 2 grupy na studiach, ale zapomniałeś ciut o aspekcie życia studenckiego jakim jest współpraca winksmiley.jpg Ja przykładowo byłem osobą trzaskającą matmę w niemal każdym kierunku. Nie chodziłem na większość wykładów gdzie walili teorię, bo wzory w dużej mierze sam rozwalałem jak chciałem na kartce papieru, a nawet jeśli nie to potrafiłem samodzielnie analizować drogę rozwiązania i przyswajać to bardzo prędko. Niektórzy sklinali tę matmę... Ja nie. Mi szło gorzej wdrożenie, ale nie byłem z tego noga, tylko po prostu robiłem to wolniej. I co? Dobrałem się z kumplem ze specjalizacji. On słabszy ciut z matmy (ale nadal dobry), ale lepszy w programowaniu, ja na odwrót. W efekcie burzy mózgów potrafiliśmy projekt stworzyć nawet kilkanaście razy szybciej niż inni, a algorytm działania projektu, na którego zaprojektowanie i wdrożenie mieliśmy semestr, rozwalić w kilka godzin, włącznie z napisaniem pseudokodu. Do dziś się kobieta pewnie dziwi jak można było oddać po tygodniu od ogłoszenia go gotowego. Przez caly semestr nam jedynie poprawki robiła kosmetyczne lub nowe funkcjonalności wymyślała. Dzięki temu teraz siedząc z kumplem w pracy, o podobnym jak ja podejściu do pracy zespołowej, potrafimy sobie podrzucać pomysły i ciekawe rozwiązania "na przyszłość". Paradoksem jest to, że wielu z tych słabych uważa, że ich "ciężko zdobyta wiedza" nie powinna iść dalej i nie lubi dzielić. Za to najlepsi najczęściej nie widzą problemu udostępniając ciężkie jak diabli i trudno zrozumiałe dla słabych gotowce, opisy czy wyjaśnienia. Wiedzą bowiem, że zrozumieją je faktycznie dobrze znający na całości, a reszta najwyżej skopiuje i się będzie im sypać wszystko.
Theqos
Cytat(athabus @ 10.08.2010, 09:55:24 ) *
- a może jest jakiś inny powód?

Może hackują w domu i chcą taką pracę, żeby mogli odpocząc od krzesła i komputera? Taki programista z pasją to siedzi przed kompem w robocie, potem w domu i jeszcze w weekendy. Poza tym kasa programisty/informatyka w Polsce wcale nie jest taka szałowa. Jeśli sam czegoś niewykombinujesz to nowego Audi/BMW w najbliższym dziesięcioleciu sobie nie kupisz.

Cytat
A tak na marginesie to coś ostatnio mam wrażenie, że problemem jest również brak określenia co chce się robić zawodowo, mam sporo znajomych którzy studiują jakieś bzdurne kierunki tylko po to aby studiować. Natomiast na pytanie "co chcesz w życiu robić" jakoś nie potrafią odpowiedzieć.

Bo to nie jest takie proste pytanie. Pewnie to trudno zrozumieć komuś kto od dziecka kodował winksmiley.jpg Niestety nie każdy może zarabiać na swojej pasji. Jak kogoś kręci coś z czego się nie da utrzymać to szuka zawodu, który pozwoli mu godnie żyć. Ja też bym chciał, żeby wszyscy lekarze, prawnicy, nauczyciele, informatycy itd. to byli pasjonaci w swoich dziedzinach, ale to niemożliwe. Wspomnę jeszcze o tym, że nie każdy chce się poświęcać dla swojej pracy. Wymagana wiedza i ilość pracy dla takiego lekarza czy programisty jest tak ogromna, że spokojnie można tym się zajmować 24 godziny na dobę do końca życia. Ja bym jednak chciał trochę pospać winksmiley.jpg
thek
Erix... U mnie było PHP. Skompresowane do kilku godzin zajęciowych winksmiley.jpg Wcześniej były 2h zajęć z html. Tyle mi wystarczyło by omówić wszystko co najważniejsze w seminarce na temat pisania w tym języku znaczników. Bo mimo wszystko to proste rzeczy.

Gdy mowa o tym co się chce robić to ja przykładowo nikogo w rodzinie nie zachęcałem do informatyki. Nawet odradzałem to z całych sił mówiąc otwarcie, że to nie jest fajne. Tymczasem 2 młodszych kuzynów poszło. Z czego jeden do Wrocka nawet się załapał na Automatykę i robotykę, ale od młodszych lat mu zawsze z kompami pomagałem na zasadzie "patrz co robię i ucz się". Na tyle dobrze mu szło, że szybko zaczął ode mnie czegoś więcej chcieć, a to mu pomóc w pisaniu stron, a to trochę w hardware pogrzebać. Na bazie tego co mu dawałem do nauki poszedł daleko i kumplom psikusy robił będąc betatesterem różnych aplikacji. Gdy jednemu testował gierkę przeglądarkową to w ciągu kilku dni porozgryzał algorytmy i bawił się w przekręcanie liczników. tak więc można powiedzieć, że wiedział na co się pisze zarówno pod kątem matmy jak i programowania.
vokiel
Może teraz dojrzewanie emocjonalne następuje później. Kiedyś rozmawiałem z osobami w wieku pow 40 lat, to oni bardzo często wybierając szkołę średnią mieli już obrany kierunek.

Albo ludzie wolą przetestować się w kilku warunkach, na różnych stanowiskach. Chcą sprawdzić co im na prawdę pasuje, w czym się dobrze czują. Tylko, że sprawdzenie się na 2-3 stanowiskach oznacza, że raczej ekspertami w tych dziedzinach nie są, zatem testy też nie będą miarodajne.

@thek współpraca jak najbardziej, ale pod warunkiem, że dawała coś obu stronom. Serdecznie miałem gdzieś współpracę przy projekcie z osobami, które wnosiły do niego tylko swoją obecność. Osoba o której piszesz, wg mojego podziału zalicza się do tych pierwszych - kumatych.
Oczywiście podział jest umowny, mam znajomych co potrafili brać urlop na 3-4 dni aby pograć, a są świetnymi inżynierami. Nie każdy jest/może być dobry we wszystkim, są lepsi z matmy, są lepsi z programowania. Ale z takimi ludźmi zwykle dało się dogadać, zrobić coś wspólnie (poza całkiem wykręconymi, co nigdy nie współpracowali).
batman
Cytat(vokiel @ 10.08.2010, 12:41:49 ) *
Albo ludzie wolą przetestować się w kilku warunkach, na różnych stanowiskach. Chcą sprawdzić co im na prawdę pasuje, w czym się dobrze czują. Tylko, że sprawdzenie się na 2-3 stanowiskach oznacza, że raczej ekspertami w tych dziedzinach nie są, zatem testy też nie będą miarodajne.

Miałem podobną sytuację. Wybrałem się na telekomunikację, a od dobrych paru lat pracuję jako programista. Po prostu nie widziałem siebie na "tamtym" rynku pracy. Ale przynajmniej wybrałem pokrewną dziedzinę, a nie filologia => administracja serwerami.
SHiP
Moim zdaniem na studiach jest kilka grup:
- totalnie przypadkowi, przyszli bo podobno fajne studia i zarobki niezłe ale nigdy nic(tylko WoW etc.)
- ci co są dobrzy z matmy ale z informatyki nic nie potrafią ale studiuję bo chcę dobrze zarabiać
- ci co są dobrzy z informatyki ale z matmy nic nie potrafią

Zazwyczaj grupa pierwsza wylatuje po pierwszym semestrze(lub kolejnych jeśli wezmą warunek). W drugiej grupie jeśli ktoś się weźmię za to kodowanie to z trudem, ale jednak zaliczy i skończy z dyplomem. Ostatnia zazwyczaj nie wytrzymuje płytkości przedmiotów oraz kretynizmów i zmienia na zaoczne.

A na studiach? No cóż, klepie się w c++ bezsensowne aplikacje zazwyczaj pisane pod dyktando aby ograniczyć kreatywność. Brakuje mi też czegoś na temat kontrolowania wersji oraz UML-a, wzorcach projektowych, stylów programowania oraz pisania dokumentacji(np. z zajęć z Javy chyba jedyny używałem javadoc), bezpieczeństwa aplikacji itp. Tego zazwyczaj nie ma, a to praktycznie zawsze jest wymagane przez pracowawcę

Rynek jest dziwny, bo nawet i pracodawcy czasami nie wiedzą czego chcą(często można zobaczyć na prawdę kretyńskie wymagania), a w mniejszych miastach są zaniżone płace(porównajcie sobie średnie wynagrodzenie np. w Warszawie i Lublinie).

Czemu nie ma u nas kierunków specjalistycznych? Powinno być tak, że idę na QT i klepię 5 lat aplikacje okienkowe. Idę na PHP i montuje stronki 5 lat. Przynajmniej mielibyśmy dobrych specjalistów. Teraz specjaliści to jedynie pasjonaci kodujący w domu w nocy. Reszta to szara masa, która niby coś tam umie(W końcu mieli QT na studiach) ale jak pokażesz im kod np. Kadu to nic nie zrozumieją ;].
phpion
Cytat(thek @ 10.08.2010, 12:15:30 ) *
Mnie na przykład dziwi specjalność Informatyka ekonomiczna. Co tam takiego jest poza obsługą arkuszy kalkulacyjnych itp.? winksmiley.jpg

Tak się składa, że jestem po informatyce ekonomicznej więc odpowiem. Główny nacisk postawiony był na poznanie i obsługę programów klasy ERP czy MRP (I + II). Mieliśmy osobne przedmioty związane z SAP, SAS czy IFS. Były też przedmioty dotyczące modelowania w programie Vensim czy omawiające hurtownie danych. Ponadto pisaliśmy jakieś tam kody w VBA żeby wspomóc pracę w Excelu. Oczywiście były też bazy danych (3 semestry: 1. teoria + MySQL, 2. PHP + MySQL, 3. MS SQL Server, dodatkowo były zajęcia z Oracle w firmie Kamsoft) oraz programowanie (również przez 3 semestry: C, C++, Java). Mieliśmy też inżynierię oprogramowania, ale uczyliśmy się jakiś pierdół w języku Z (przesrane dziadostwo biggrin.gif). Aha, na przedmiocie projektowanie systemów informatycznych trzaskaliśmy diagramy UML - na zaliczenie trzeba było oddać pełen projekt systemu.
nasty
Ja bym obstawiał program nauczania, a konkretnie to dwa podstawowe jego elementy:

1. Za późno studenci obierają specjalizacje.
Na kierunkach (przynajmniej na mojej uczelni) typu elektronika, elektrotechnika czy telekomunikacja obierali specjalizację już po pierwszym roku studiów, gdzie na początek wszyscy byli pakowani do jednego wora a potem bazując na upodobaniach (i średniej) ludzie dzielili się na grupy.
W obecnym programie informatyki powinno być podobnie;

Pierwszy semestr:

- Analiza
- Druty
- Dyskretna
- Wstep do programowania
- Assembler

Drugi:
- Technika cyfrowa
- Architektura komputerow
- Obiektowka
- Algebra
- Sieci

(kolejność przypadkowa)

I po takim pierwszym roku każdy student liźnie większość tematów rozszerzanych później na kolejnych latach tylko z taką różnicą, że jak ktoś zobaczy że jest mocny w TC, ASM, AK i w drutach to później idzie na specjalizacje niskopoziomową/hardware i nie pierdoli się z jakimiś CSSami, Javami czy Siszarpami. Ktoś zobaczy, że mocny jest w obiektowce, ASD idzie na specjalność programistyczną i tak samo z sieciowcami.

A tak, ja przez całe studia musiałem nauczyć się programowanie kilku rodzajów mikrokontrolerów, gdzie ta wiedza wcale mi się nie przyda - bo nauczyłem się jak działa pamięć, procesor, jak pisać podstawowe mikrokontrolerowe aplikacje już na AK a miałem w sumie ze 2-3 dodatkowe takie przedmioty co było marnowaniem mojego czasu, bo w tym czasie mogłem się uczyć o kompilatorach (które zostały wycofane z programu z powodu braku miejsca :S) a dużo bardziej by mi się przydały i nie musiałbym na własną rękę się ich uczyć.

Po takim pierwszym roku, to a) ludzie będą mieć wiedzę ogólną cool.gif będą wiedzieć bardziej czego chcą, bo jak będą chodzić na przedmioty z myślą o tym, że potem muszą wybrać specjalizację na kolejne 2.5 roku to będą starać się "wyczuć" co im pasuje a co nie. c) będą wiedzieć więcej z tego co chcą wiedzieć.


2. Prace dyplomowe.
Jakby przeanalizować dokładnie prace dyplomowe jakie studenci robią (np. inżynierskie) to można się załamać.
- 30% to wyklikiwane galerię internetowe, sklepy, systemu do zarzadzania salonami fryzjerskimi, itd.. (Dosłownie, wyklikiwane w ASP.NET!)
- 30% porównanie komunikatorów, przeglądarek, algorytmów kryptograficznych, itd... (czyli GoogleFo, Wikipedia i nasmarowanie ile wlezie tekstu i wykresów)
- 30% jakieś takie w miarę cokolwiek reprezentujące sobą aplikacje typu jakiś prosty 3 warstwowy CRM, jakieś mobilne duperele, itd..
- 10% naprawde ciekawe projekty, typu jakieś nowe algorytmy, jakieś fajnie oprogramowane płytki, coś w VHDL, itd...

Na miejscu władz uczelni to bym z góry powstawiał 2.0 za pracę dyplomową dla pierwszych 60%. To jest śmieszne, żeby inżyniera (teraz to mało znaczy) po 4 latach nauki stać było tylko na porównanie komunikatorów czy wyklikanie galerii zdjęć.
erix
Cytat
- ci co są dobrzy z informatyki ale z matmy nic nie potrafią

Tak trochę OT, ale najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że do wielu osób po prostu nie dociera, że się tak da.
Theqos
Cytat(SHiP @ 10.08.2010, 12:52:52 ) *
A na studiach? No cóż, klepie się w c++ bezsensowne aplikacje zazwyczaj pisane pod dyktando aby ograniczyć kreatywność. Brakuje mi też czegoś na temat kontrolowania wersji oraz UML-a, wzorcach projektowych, stylów programowania oraz pisania dokumentacji(np. z zajęć z Javy chyba jedyny używałem javadoc), bezpieczeństwa aplikacji itp. Tego zazwyczaj nie ma, a to praktycznie zawsze jest wymagane przez pracowawcę

U mnie jest na 4 i 5 roku, oczywiście totalne podstawy, ale przynajmniej można odróźnić potem diagram sekwencji od diagramu czynności winksmiley.jpg Kotrola wersji wydaje się oczywistą oczywistością. Wzorce GOF przelecieliśmy w 3 wykłady zbytnio się nie zagłębiając, potem jakieś typowe dla Java EE. Chcesz więcej, literatura czeka. Styl programowania? Jak ktoś nie siedział w norze przez ostatnie lata i coś tam kodował to za ten czas już chyba wyrósł z nazywania zmiennych per dupa1 i magicznych liczb. Co do bezsensownych aplikacji w C++ to na początku może i tak jest, kiedy trzeba tłumaczyć co to dziedziczenie. Potem zazwyczaj jest "piszcie w czym chcecie" + minimalne wymagania i możesz puścić wodze fantazji, jak masz czas winksmiley.jpg

Cytat
Czemu nie ma u nas kierunków specjalistycznych? Powinno być tak, że idę na QT i klepię 5 lat aplikacje okienkowe. Idę na PHP i montuje stronki 5 lat. Przynajmniej mielibyśmy dobrych specjalistów. Teraz specjaliści to jedynie pasjonaci kodujący w domu w nocy.

Ale jak Qt za parę lat umrze to będziemy mieli pełno specjalistów od łaciny winksmiley.jpg
SHiP
Cytat
Kotrola wersji wydaje się oczywistą oczywistością.

No, nie wiem. Ja mam wrażenie, że większość osób to nawet nie wie co to jest.


Jeśli chodzi o wymieranie QT to równie dobrze może D wyprzeć C++, python php i jave, a Google Microsoft więc i .Net zniknie. Więc po co się uczyć technologi? Projektujmy w UML. Na kartkach ;].
thek
Wiele zależy od studiów SHiP i uczelni. Ja przykładowo UML czy pisanie dokumentacji miałem na osobnych przedmiotach. To drugie jednak pod kątem projektowania, nie zaś już choćby dokumentowania finalnego produktu. Bezpieczeństwo tylko liźnięto. Do tego podstawy Javy czy ASM, dużo tłoczenia w C++, włącznie z STL oraz choćby MPI (ta biblioteka to dla wielu kosmos), 2 semestry z SQL, z czego jeden na projekt. Przyjdę do chaty to poszukam indeksu i najwyżej napisze co miałem za swoich czasów (ograniczę się do swojej specjalności z wiadomych powodów). Po prostu co uczelnia to inne rzeczy. Brak jakiegoś standardu ogólnego, który gwarantowałby pewna podstawę programową i która uczelnie musiały by trzymać.

Co do podziału to jest jeszcze grupa czwarta, która jest czymś pomiędzy 2 i 3 z różnymi stopniami znajomości obu rzeczy. Ja przykładowo konsekwentnie szedłem w kierunku infy. Dobra podstawówka gdzie coś tam z infy uczyli więcej, liceum mat-fiz z rozszerzona infą i w końcu studia informatyczne. Jeśli ktoś chce, to konsekwentnie dąży do celu. Niektórych jednak pewne przedmioty ( lub prowadzący te przedmioty winksmiley.jpg ) po prostu zmasakrują.

A co do płac i wielkości miasta to masz rację. Im mniejsze tym mniejsza szansa na sensowne wynagrodzenie.
batman
Z tą nauką na studiach to nieco przesadzacie. Nauka na pamięć była w szkole średniej. Studia są po to, by zainteresować studenta konkretnym tematem. I to już od studenta zależy, czy złapie on bakcyla, czy tez będzie kolejną małpą ctrl+c => ctrl+v.
Na siłę nie da się nauczyć żadnego zawodu.
Theqos
Cytat(SHiP @ 10.08.2010, 13:45:44 ) *
Jeśli chodzi o wymieranie QT to równie dobrze może D wyprzeć C++, python php i jave, a Google Microsoft więc i .Net zniknie. Więc po co się uczyć technologi? Projektujmy w UML. Na kartkach ;].

Niby tak, ale ja wolę zatrudnić takiego theka z solidnymi podstawami, a nie małpke od kodowania w Qt. Jak firma bedzie chciała przejść na technologię Foo to wiem, że on rozkimini ją w miarę szybko. Zostanę ze sprawdzonym, doświadczonym pracownikiem, a takiego specjaliste od technologi pewnie bym musiał zwolnić.
thek
Phpion - z inf. ekonomiczną jest różnie zależnie od uczelni. Problem z nią jest taki, że ekonomia sama w sobie to nauka "o wszystkim i o niczym". Miałem koleżanki na dziennych ekonomicznych (Zarządzanie i marketing, liceum ekonomiczne skończone) jeszcze z podstawówki, który jeździły ze mną codziennie (dojeżdżaliśmy pociągiem) i widziałem jak się do egzaminów uczą, powtórki materiału kują itp. Sorry, ale jeśli ja nie ucząc się na tym kierunku odpowiadałem na większość pytań w stopniu który gwarantował mi zdanie przedmiotu na około 4 to co to jest za kierunek? Jedynie regułek nie znałem na pamięć, ale potrafiłem procesy oraz definicje opisać własnymi słowami. Parodią było robienie im rysunków technicznych na kolanie. Wszedłem, dostałem kilka kartek i w ciągu kilku minut robiłem je wszystkie z użyciem jedynie ołówka i linijki "na oko" a 5.0 się sypały.

Informatyka ekonomiczna to głównie oprogramowanie tych procesów lub zgłębienie wiedzy o stosowanych narzędziach i ich udoskonalanie. Tak więc, nie umniejszając Twoim umiejętnościom, jest to mało kreatywny kierunek, który bazuje na już istniejących od dawna rozwiązaniach i sprowadza głównie do tworzenia tych samych narzędzi, z użyciem tych samych modeli ale nieco inaczej poskładanych. Chyba rozumiesz o co mi chodzi z tą wtórnością. Tak samo programiści rzygają kolejnymi skryptami robiącymi to samo. Tyle, że mają jakąś swobodę i mogą wyskoczyć poza określony dział, tak inf. ekonomiczna to ściśle zdefiniowany przedział.

Nasty... nie wszędzie jest fajnie i prosto taki podział zrobić szybko. Większość i tak się będzie pchać na takie kierunki jak sieci, bo po 1 roku nie mają szans wyłapać na czym polega praca administratora tak naprawdę. Jeśli jest poruszony temat prac to co powiesz na temat "Analiza wydajnościowa technik animacji komputerowej w środowisku Maya3D. Porównanie dla przedstawicieli rodziny Windows i Linux". Niby coś co według mnie podchodzi pod drugie 30%. Ale znaleźć coś na ten temat w sieci to tragedia. Wszystko samemu trzeba robić, bo wikipedia i inne źródła mogą Ci najwyżej powiedzieć co to Windows lub Maya i ewentualnie podają definicje kilku technik obróbki obiektów w 3D.

Nie dziwię się też pokpiwaniu SHiPa... Gdybyśmy mieli patrzeć na potencjalne możliwości, to wszyscy by projektowali, a nikt nie umiałby nic zaprogramować. No bo po co skoro co rusz jakiś język może usunąć się w cień lub powstać nowy?
Wykrywacz
Dobrze że my jesteśmy tacy zajebiści, programujemy se w php, odcinam 5k czy się stoi czy się leży... Przychodzimy na 8h jak Pan karze to nawet popracujemy, jak nie to podupolimy se na forum, jakie to z nas są debeściaki... potem w tramwaj albo starego golfa i na chatę, programować nasz portal/cms/inne wiekopomne dzieło.



thek
@Theqos... Osoby tego typu jak ja, mające podstawy dość rozbudowane będą robiły za PM lub zarządców projektów, którzy kontrolują zmiany w projektach, które małpki będą trzaskały w postaci kodu winksmiley.jpg W takiej sytuacji zawsze jest kontrola co na jakim etapie jest, a ewentualne napisanie nawet w nowym języku to kwestia zatrudnienia kogoś kto nowy język zna i potrafi trzymać dokumentacji, która już de facto jest wtedy ładnie zrobiona.
Pilsener
Zauważcie, że ludzie idą na studia:
a) z własnego wyboru i zaangażowania
cool.gif "bo tak trzeba", bo w mediach mówią to a rodzice tamto, sytuacja jest taka a siaka - sporo w tym winy kolejnych rządów i braku reform, przecież nie każdy ma mieć wyższe wykształcenie

Teraz z tych co idą na studia:
a) idą na kierunek x z własnego wyboru i zaangażowania
cool.gif idą na kierunek x pod wpływem absurdalnych reklam czy mediów
c) idą na kierunek x bo mają blisko
d) jak wyżej, bo mają tanio lub za darmo
e) jak wyżej, bo tylko tam ich chcą

Zwróćcie uwagę na "e" - to jeden z największych problemów "nie było miejsc na ekonomii, więc poszedłem na weterynarię", byle tylko za darmo i jak najłatwiej dostać papier, "a potem jakoś to będzie", kto za to odpowiada? Oczywiście rząd i brak reform, bo gdyby studia były płatne to nikt by nie szedł na te kierunki, a dopóki są chętni to po co zamykać? (A że nie ma po tym pracy? Po innych też nie ma - taka jest argumentacja polityków)

Teraz z tych co kończą studia można wyodrębnić:
a) poszerzali swoje zainteresowania, pracowali, odbywali praktyki i staże
cool.gif nie robili nic wiedząc, że i tak wyjadą za granicę
c) nie robili nic wiedząc, że u cioci x w urzędzie y posada już czeka
d) nie robili nic bo nie widzieli żadnych powodów, by coś robić

Odnośnie d też jest sporo winy rządu, bo przecież nie każdy chce być wybitny i najlepszy oraz kosić niezłą kasę. Najczęściej jest niestety tak, że najlepsi znajdują taką sobie pracę a gorsi nie mają nawet tej "baterii w myszce do wymiany".
phpion
Cytat(thek @ 10.08.2010, 14:19:50 ) *
Phpion - z inf. ekonomiczną jest różnie zależnie od uczelni. Problem z nią jest taki, że ekonomia sama w sobie to nauka "o wszystkim i o niczym". Miałem koleżanki na dziennych ekonomicznych (Zarządzanie i marketing, liceum ekonomiczne skończone) jeszcze z podstawówki, który jeździły ze mną codziennie (dojeżdżaliśmy pociągiem) i widziałem jak się do egzaminów uczą, powtórki materiału kują itp. Sorry, ale jeśli ja nie ucząc się na tym kierunku odpowiadałem na większość pytań w stopniu który gwarantował mi zdanie przedmiotu na około 4 to co to jest za kierunek? Jedynie regułek nie znałem na pamięć, ale potrafiłem procesy oraz definicje opisać własnymi słowami. Parodią było robienie im rysunków technicznych na kolanie. Wszedłem, dostałem kilka kartek i w ciągu kilku minut robiłem je wszystkie z użyciem jedynie ołówka i linijki "na oko" a 5.0 się sypały.

Albo jesteś taki wyjebczy, albo nieco koloryzujesz. Wbrew pozorom ekonomia nie jest taka prosta jak się wydaje. Ja miałem namiastkę ekonomii, ale miałem styczność z mikro- i makroekonomią. Śmiej się albo nie, ale z makroekonomii miałem warunek. Jest sporo twierdzeń, regułek czy wzorów, które po prostu trzeba poznać/wykuć - z buta nie masz o tym pojęcia (chyba, że jesteś krejzolem biggrin.gif). To, że znasz zasady działania rynku i jesteś w stanie opisać jakieś tam zjawiska nie znaczy, że ekonomia to pikuś.

Cytat(thek @ 10.08.2010, 14:19:50 ) *
Informatyka ekonomiczna to głównie oprogramowanie tych procesów lub zgłębienie wiedzy o stosowanych narzędziach i ich udoskonalanie. Tak więc, nie umniejszając Twoim umiejętnościom, jest to mało kreatywny kierunek, który bazuje na już istniejących od dawna rozwiązaniach i sprowadza głównie do tworzenia tych samych narzędzi, z użyciem tych samych modeli ale nieco inaczej poskładanych.

A czy przypadkiem na innych studiach nie masz tego samego zjawiska? Sztandarowy przykład: zadanko z programowania z funkcją kwadratową. Było, jest i będzie. Mnie osobiście z przedmiotów nie związanych z informatyką najbardziej podobała się statystyka (opisowa i matematyczna) oraz ekonometria. Mieliśmy też przedmiot o nazwie badania operacyjne, który po prostu był dla mnie ciekawy. Były też szmiry typu polityka społeczna, psychologia, planowanie kariery ale były to raczej "zapchajdziury" i wszyscy (włącznie z prowadzącymi) podchodzili do tych przedmiotów z należytą olewką.
vokiel
Cytat(phpion @ 10.08.2010, 14:40:27 ) *
Albo jesteś taki wyjebczy, albo nieco koloryzujesz. Wbrew pozorom ekonomia nie jest taka prosta jak się wydaje.

Ekonomia jest prosta, jak się mówi o prostych rzeczach. Wiele tematów można wytłumaczyć na logikę. Z tym, że to jest już bardziej kwestia praktyki, życia. Większość rozumie, że wzrost podatków jest zły dla gospodarki i w dłuższym czasie dla budżetu, natomiast obniżka korzystna, dodatkowo zmniejsza bezrobocie. Można to sobie łatwo, opisowo swoimi słowami wytłumaczyć.

Z tym, że na studiach, z mikro i makro takich rzeczy nie ma. Są przerabiane wszystkie szkoły ekonomii z poprzednich 150-200 lat. Często jeszcze prowadzone w irytujący sposób: taka a taka szkoła, takie i takie założenia, bla bla bla, ale się nie sprawdziła. To teraz inna, bla bla bla - też się okazało, że jest inaczej. Nauka tego na prawdę nie była łatwa, tym bardziej jak p. prof wymagała umiejętności przedstawiania wymyślonej przez nią sytuacji z punktu widzenia wybranych szkół ekonomii. Może mam dużo bardziej ścisły umysł (chociaż w testach wychodziło, że i ścisły i też humanistyczny), ale nauka ekonomii nie była łatwa. Moja bodajże pierwsza poprawka na zarządzaniu to właśnie makro było.
Theqos
Cytat(thek @ 10.08.2010, 14:30:37 ) *
@Theqos... Osoby tego typu jak ja, mające podstawy dość rozbudowane będą robiły za PM lub zarządców projektów, którzy kontrolują zmiany w projektach, które małpki będą trzaskały w postaci kodu winksmiley.jpg W takiej sytuacji zawsze jest kontrola co na jakim etapie jest, a ewentualne napisanie nawet w nowym języku to kwestia zatrudnienia kogoś kto nowy język zna i potrafi trzymać dokumentacji, która już de facto jest wtedy ładnie zrobiona.

Tak to tylko w Erze, ale dobrze mieć marzenia tongue.gif Wszystko zależy od projektu, a PM to sobie może co najwyżej pogadać z klientem/kierownictwem, pozałatwiać papierki, ponadzorować sobie, a prawdziwą robotę zostawić specjalistom. Tu bardziej się liczą soft skille, zarządzanie, a nie to czy ktoś jest akurat kozakiem z informatyki. A najgorsi są już ci co myślą, że się znają i wiedzą najlepiej. Już nie wspomnę o tym, że nie ma tylu stanowisk, żeby każdy (nadający się) programista został PMem.
wookieb
Zaczyna się temat studiów :/ Chyba żadna państwowa uczelnia wyższa nie nauczy tyle co Polsko Japońska szkoła informatyczna (coś takiego), która zbiera coraz to więcej pozytywnych opinii (oczywiście do osobistego zweryfikowania).

Czy jest zapotrzebowanie na kiepskich informatyków? Sądzę, że to zależy od firm.
Firma "kupa" bierze wszystkich aby tylko umieli zrobić swoje na czas
Firma "szukamy pasjonatów" to bardzo często prawdziwe ch***, które wiedzą, że często pasjonaci nie są tak biegli w stosunkach międzyludzkich i zaczynają ich wykorzystywać a szczególnie na początku kariery.
Firma "wyczytałem w książkach od zarządzania" weźmie dobrych ale i tak zostaną tylko klepaczami kodu, byleby zdążyli na czas i byleby działało.
Firma "ma być dobrze" zacznie szukać naprawdę dobrych ludzi oraz da możliwość rozwoju, szkoleń z różnymi mniejszym albo większymi potknięciami.
Firma "google" wiadomo smile.gif

Więc odpowiedzią na twoje pytanie jest poznanie odpowiedzi na to: "których firm jest więcej?" smile.gif
SHiP
Też studiowałem zarządzanie i mimo, że ekonomie miałem na niskim poziomie to bo zajrzeniu do literatury sprawa się troszkę komplikowała(nawet bardziej niż troszkę). Wcale nie jest tak kolorowo jak to niektórzy przedstawiają. A wspomniana wyżej przez Vokiela historia ekonomii to istne piekło =).

@Theqos: to zależy od wielkości firmy. Czasem jest kilku managerów ustawionych w piramidkę a na szczycie szef. Jeśli chodzi o zmianę technologii. To jeśli ktoś opanował jedną do perfekcji to czemu miałby nie mieć predyspozycji aby nauczyć się kolejnej? Moim zdaniem taka osoba stoi wyżej niż totalny przeciętniak, który z niczego nie jest dobry. Zresztą zawsze można zatrudnić kogoś nowego. Aktualnie praktycznie nie ma ludzi, którzy by ogarniali np. XPath. W ogóle wątpię aby tutaj wszyscy wiedzieli, a w końcu to nasza działka po części.

I nie jesteśmy wymiataczami winksmiley.jpg. Nikt tak nie twierdzi. Po prostu są od nas lepsi i gorsi, lecz tych drugich jest niestety zdecydowanie za dużo...

EDIT:

@wookieb: Polsko japońska wyzsza szkoła technik kompuetrowych. Niestety droga i np. mnie nie byłoby na nią stać. Wykładowców na w większości z Uniwersytetu Warszawskiego lecz poziom jest wyższy. Dlaczego? Bo żyjemy w Polsce ;].

Firmę "kupa" zdefiniowałbym troszkę inaczej - "ma działać na czas" i niekoniecznie ludzie, którzy coś w niej robią muszą to umieć ;].
thek
Ani to, ani to phpion. Z ekonomii nie jestem orłem a same definicje i wzorki mnie nie ciągnęły nigdzie. Siostra kończyła liceum ekonomiczne więc pewne pojęcie drobne mam. To co mnie właśnie najbardziej w ekonomii wkurza to masa rzeczy do wykucia. Paranoja było gdy słyszałem, że nauczyciele potrafili obniżyć ocenę bo definicja nie była słowo w słowo jak w książce. nawet jeśli pod względem treści przedstawionych była identyczna. Zero własnego doboru słów. Kalka, kalka, kalka. To co chciałem swoim postem napiętnować to brak podejścia do tego przedmiotu przez akademików w sposób sensowny. Zamiast uczyć zrozumienia tematyki, uczą jak zakuwać na pamięć regułki i wzorki. Dlatego te 4 miałbym w moim odczuciu gdyby prowadzący podchodzili tak jak ja: ocena za zrozumienie, a nie wyśpiewanie z pamięci. Zapytaj pierwszego lepszego z zarządzania czy rozumie sens definicji jaką zacytował. 80-90% się zatnie przy pierwszych zdaniach odpowiedzi. Ja to nazywam nauką przez dogmat: "Bo tak po prostu jest i nie musicie tego rozumieć." winksmiley.jpg

Co do drugiego akapitu to zdaje sobie z tego sprawę. Muszą być jakieś zadania, które wprowadzą do określonej tematyki, bo inaczej się nie da. Chyba nie zaczynasz nauki programowania od analizy kodu źródłowego najnowszego kernela linuxa? winksmiley.jpg Dlatego podoba mi się zdanie Wykrywacza o pisaniu cms/portalu, bo jest po prostu prawdziwe. Tak naprawdę każdy kierunek to pewna sztampa. Jedyne co możesz zrobić to na własną rękę w domu. Jak i co - zależy od Ciebie. Czy będzie to kolejny niepotrzebny kawał kodu, czy tchniesz tam coś od siebie. I nie żebym się nabijał tu z piszących cms czy systemy portalowe, ale wiele jedzie na to samo kopyto lub bazuje już na określonych rozwiązaniach, choć nie muszą one akurat być dobre. Mało kto zajmuje w domu projektem, który jest przez niego dopieszczany, ulepszany i w zasadzie jest tylko po to by był jako swego rodzaju sprawdzian własnych umiejętności, poligon do wdrażania pomysłów w życie.

Tak, też miałem przedmioty, które wszyscy traktowali z olewką, bo czego można się nauczyć na przedmiocie typu "Prawo i ekonomia dla informatyków", który można streścić do - "Jak napisać sobie i policzyć bilans?" + analiza ustaw typu prawo autorskie i kilka powiązanych. O ile to drugie ma jakiś sens, tak to pierwsze - wątpliwy. Statystykę też miałem - na ładne oczy dostałem 3+ winksmiley.jpg Na początku błysnąłem, a potem olałem sprawę, włącznie z kolokwium na prawach egzaminu (z którego coś więcej niż 2.0 wyniosło około 10 osób na całym roku winksmiley.jpg ). Załatwiło mnie właśnie olanie definicji itp. Co z tego, że liczenie miałem super, skoro trzeba było znać masę wzorków, które są bezsensowne i stosowane tylko w ściśle określonych przypadkach. Nie ma jakiegoś ogólnego. To dla mnie nie matma. Na typowej matmie mam wzory szczególne, które w większości nawet mogę na podstawie ogólnych wyprowadzić. Sztandarowy przykład na choćby pole koła... Kto nie zna pi*r^2 ? A czy ja go zastosuje czy wyjdę od całek to wsio ryba, efekt ten sam. Na przedmiotach ekonomicznych tak się nie da. Musisz znać wzorów dziesiątki do określonych sytuacji, co dla mnie jest bezsensem i modelem nauczania z XIXw. ZZZ(Z) - Zdaj zakuj zapomnij (zalej). A co jakiś czas dochodzą nowe twierdzenia czy wzorki ekonomiczne bo ktoś matematycznie doszedł do określonych wyników i wyciągnął z tego wnioski, które stają się podwalinami do następnego winksmiley.jpg Dla mnie ekonomia to taka zapchajdziura trochę w rynku pracy. Dużo słów i wzorków o czymś co nie do końca jest prawdziwe bo za dużo elementów losowych posiada.

Theqos... nieco na wyrost mnie zacytowałeś winksmiley.jpg zwróc tam uwage na "będą robiły za". To nie jest kwestia dziś, ale przyszłości. Bo osoby z solidną wiedzą bedą o wiele lepiej przygotowane do zawodu niż banda małpek. Mi to jeden z profesorów z Rosji (mieliśmy zagranicznych) tłukł do głowy przez ponad rok. Do dziś się z kumplem śmiejemy wspominając teksty w stylu: "To ma być jak Faberge..." winksmiley.jpg A jechał wszystkich równo z podłogą każdy projekt zaś musiał się trzymać wytycznych po prostu idealnie. Nawet schematy blokowe zrobione nie tak nieco (nie ta czcionka, błąd w wykresie drobny) i praca do kosza leciała z marszu a Ty miałeś kilkuminutowe kazanie i pokazywane książkowe przykłady co nie tak. A spróbowałbyś się kłócić... winksmiley.jpg Kazanie 10 minutowe biggrin.gif Tylko kilka razy widziałem na jego twarzy uśmiech z pracy studenta przez kilka lat nauki z nim. Zawsze Ci coś nie tak znalazł nad czym marudzić musiał :]
pawelbialach
Witam, pierwszy post, więc się wpierw przywitam będę - cześć! :) Po drugie - to jest rewelacyjne pytanie (topic) - hand up dla autora. Tak na szybko, zdecydowanie, absolutnie, niepodważalnie jest zapotrzebowanie na kiepskich informatyków - skąd wiem? Bo jestem kiepskim informatykiem. Na tyle kiepskim, że zamiast pracować dla jakiejś agencji, na stałe, przy ciepłym nowiutkim Dell'u lub innym HP, muszę (rozumiecie?), muszę pracować na własną rękę chwytając się małych i prostych zleceń. Ale lubię swoją pracę ;-) To tak słowem wstępu, po drugie - najpierw przewiercę się przez wszystkie posty i dobrze przemyślę, co odpowiem, bo mam tu wiele do powiedzenia, a przynajmniej jeden porządny post ;-)
erix
Freelancerka nie jest aż taka zła, ale pod warunkiem, że zorganizujesz sobie wszystko prawie jak w zegareczku, zwłaszcza samodyscyplina.

Czasem potrzeba i paru lat, wiem z własnego doświadczenia, ale jeśli już zorganizujesz i stanowisko, i klepki w głowie - są i przyjemne chwile. tongue.gif
darophp
Też jestem freelancerem. Wiadomo, wszytko ma swoje dobre i złe strony. Najtrudniejsze jest właśnie to co powiedział @erix - samodyscyplina smile.gif
Pawel_W
no tak, ja nie mam nic do freelancerów, ale jak się widzi niektórych ludzi, co to na zlecenia.przez.net "liżą dupy" za 10zł, to człowieka krew zalewa, bo tym samym kształtuje się powszechna opinia o cenie danej usługi - niestety, ale freelancerzy często psują rynek sciana.gif
erix
~Pawel_W - jest różnica między freelancerem a "freelancerem". Na zlecenia.przez.net raczej tych pierwszych nie znajdziesz, bo mają inne kanały współpracy. winksmiley.jpg

Za 10zł, to się nawet nie opłaca notatnika otworzyć, żeby zacząć spisywać, czego chce.
darophp
Nie korzystam z tej strony (na szczęście), a strony tworzę tylko z poważnymi klientami smile.gif
cojack
Cytat(erix @ 10.08.2010, 18:20:48 ) *
Czasem potrzeba i paru lat, wiem z własnego doświadczenia, ale jeśli już zorganizujesz i stanowisko, i klepki w głowie - są i przyjemne chwile. tongue.gif


Przecież Ty masz dopiero 20 lat i zacząłeś studia, teraz to sobie zachwalasz, ale bez przesady kufa.
Spawnm
Erix pisał strony będąc jeszcze płodem haha.gif

Co do lepszy-gorszy informatyk czy programista to ludzie, kogo dziś obchodzi czy ja jestem dobry czy słaby?
Na rynku obecnie widzę 2-3 kategorie ogłoszeń:
1) potrzebuje kogokolwiek kto ma własny cms lub zna cmsy , photoklopa itd. i będzie robić za grosze ale może samodzielnie
2) zna wszystkie języki i frameworki w jakimś tam stopniu (wiadomo jakim.) , będzie pracować w firmie na końcu świata za psie pieniądze
*3) to co 1 lub 2 ale 2-4 lata doświadczenia - zarobki nadal w okolicy 2k czyli kpina z programisty.

Mnie to trochę załamuje , nie wiem jak was...


erix
Cytat
Przecież Ty masz dopiero 20 lat i zacząłeś studia

Wątek nie jest dyskusją na mój temat i to, co robię jest wyłącznie moją sprawą, nad którą nie będziemy się rozwodzić. winksmiley.jpg A mam podstawy, aby mówić jak mówię. Jeśli masz mi coś do zarzucenia, zapraszam na PW.

Cytat
Erix pisał strony będąc jeszcze płodem

Mama całkiem nieźle wspomina tamte czasy. winksmiley.jpg

Cytat
Mnie to trochę załamuje , nie wiem jak was...

Zależy. Do tych kategorii można by było dorzucić jeszcze kilka innych, ale nie są to, niestety, oferty na tyle liczne, aby o nich wspominać. No i nierzadko działają headhunterzy.

Cytat
*3) to co 1 lub 2 ale 2-4 lata doświadczenia - zarobki nadal w okolicy 2k czyli kpina z programisty.

Jw: zależy. Przede wszystkim od regionu. Np. w Polsce południowo-wschodniej za zaśpiewanie 1k za serwis kompletny serwis z prostym CMS-em będą patrzeć na Ciebie jak na idiotę. Niestety, tu nadal panuje przekonanie o, siedzi sobie przed komputerem, poklika, nic się nie narobi i jeszce kafla chce?!. W innych regionach kraju taka kwota nie dziwi.
IceManSpy
Może ja coś powiem na ten temat. Zastanawia mnie jedna rzecz. Przeglądam sobie oferty pracy (nawet tutaj na forum) tak for fun. I wszędzie widzę, że wymagane jest doświadczenie. Moje pytanie brzmi: skąd go wziąć?

Poza tym studia. Sam studiuję informatykę, aktualnie idę na 3 rok. Pierwszy rok fakt - dużo matmy - ale było programowanie w C++ i na 2 semestrze zaczęło mi się to podobać. Przyszedł 2. rok i nagle... sad.gif 0 programowania. Dużo CADów miałem (co nie było takie złe), ale strasznie mi zaczęło brakować programowania. Teraz na 3 roku może będzie więcej.

Ogólnie nie uważam się za super programistę. Dla mnie super programista to nie osoba, która przeczytała X książek tylko ta, która ma dużo doświadczenie w pisaniu. Jednak podoba mi się to. Rozwiązywanie problemów i oglądanie jak coś powstaje. Jednak chciałbym zobaczyć, poczytać czy coś jak wygląda taka prawdziwa praca programisty (zespołu programisót). Tzn od początku projektu aż do końca.
erix
Cytat
I wszędzie widzę, że wymagane jest doświadczenie. Moje pytanie brzmi: skąd go wziąć?

Wiele dają samodzielnie prowadzone projekty. Naprawdę sporo. I może większość z nich po prostu upadnie, to część zostanie dostrzeżona, a inna część będzie stanowiła otwarcie drogi do rozwoju. O poznaniu danego środowiska programistycznego już nie wspomnę, do tego projekty OpenSource.

Cytat
Poza tym studia. Sam studiuję informatykę, aktualnie idę na 3 rok. Pierwszy rok fakt - dużo matmy - ale było programowanie w C++ i na 2 semestrze zaczęło mi się to podobać. Przyszedł 2. rok i nagle... 0 programowania. Dużo CADów miałem (co nie było takie złe), ale strasznie mi zaczęło brakować programowania. Teraz na 3 roku może będzie więcej.

Z jednej strony, to źle, ale z drugiej - jest większa szansa, że programistami będą pasjonaci, którzy sami przyswoją niezbędną wiedzę. A nie klepacze wkuwający na pamięć...
IceManSpy
A czy takie samodzielne projekty, które sami sobie zadamy można przedstawić jako doświadczenie? Jak tak to w jaki sposób? Przecież pracodawca nie musi znać się na programowaniu, aby kogoś przyjąć.

Ja sam przyswajam swoja wiedzęsmile.gif Jak czegoś nie wiem to pytam się na forum i tak się uczę. Ale najlepszą motywacją do nauki nie jest: "a dzisiaj sobie napiszę wyświetlanie danych z bazy" tylko jakiś większy projekt. Sam wiem ile się wtedy nauczyłem. Najpierw strach w oczach w potem jak cieszyło rozwiązanie smile.gif
Wykrywacz
Cytat
A czy takie samodzielne projekty, które sami sobie zadamy można przedstawić jako doświadczenie? Jak tak to w jaki sposób? Przecież pracodawca nie musi znać się na programowaniu, aby kogoś przyjąć.

No aż boli to co piszesz. Wrzucasz sobie w CV co zrobiłeś, a na rozmowie kiedy dochodzi do omówienia doświadczenia, przedstawiasz swoje własne wypociny... Proste i naprawdę działa.
athabus
Cytat(IceManSpy @ 11.08.2010, 00:00:15 ) *
Może ja coś powiem na ten temat. Zastanawia mnie jedna rzecz. Przeglądam sobie oferty pracy (nawet tutaj na forum) tak for fun. I wszędzie widzę, że wymagane jest doświadczenie. Moje pytanie brzmi: skąd go wziąć?

Kurcze stary jeśli jesteś (będziesz) na 3 roku informatyki i nie masz jeszcze doświadczenia to ostatni dzwonek aby zacząć się za czymś takim rozglądać. Co prawda to nie moja działka, więc może źle mówię, ale:
Z rzeczy do udokumentowania:
- praktyki wakacyjne + praca zdalna w czasie studiów nawet za jakieś małe pieniądze tylko po to aby czegoś się nauczyć
- udział w projektach open source - przecież tego jest pełno i potrzebna jest każda palec do kodowania

Z rzeczy dla samorozwoju:
- skrzyknięcie się z kilkoma osobami, którym zależy i zrobienie jakiegoś małego projektu samodzielnie
- projekty na zajęciach - nie ograniczajcie się do tego co jest zadane bo to program minimum - sami rozwijajcie projekt i poświęcajcie mu więcej czasu. Oczywiście znowu potrzebujesz tutaj grupy znajomych, którzy chcą pracować nad projektem a nie tylko go zaliczyć

Jak już pisałem ja studiowałem zarządzanie i najlepiej wspominam właśnie projekty typu biznesplan dla nowego przedsiębiorstwa, przygotowywanie kampanii marketingowej, wprowadzenie produktu na rynek czy różnego rodzaju casy typu "firmie x przydarzyła się wpadka jak rozegrać to od strony pr-owej" itd - miałem na uczelni kumpla, z którym zawsze byliśmy w grupie projektowej i staraliśmy się do takich projektów podchodzić na serio a nie tylko po to aby je zaliczyć. Projekty na uczelni to zazwyczaj jedyna możliwość nauczenia się czegoś w praktyce.
Pamiętaj jednak, że pracodawca w pierwszej kolejności będzie patrzył na to co jest łatwo zweryfikować czyli: praktyki i praca w firmach - im szybciej zaczniesz tym lepiej, nawet jeśli miałoby to oznaczać spadek Twojej średniej bo na 95% rozmów kwalifikacyjnych i tak Cię o średnią nikt nie spyta. Jeśli skończysz studia bez doświadczenia zawodowego to będziesz w naprawdę trudnej sytuacji.
Spawnm
@IceManSpy pracy dla ludzi bez doświadczenia jest tyle samo jak nie więcej co dla ludzi z doświadczeniem , zagadaj do pierwszej lepszej okolicznej 'firemki' klepiącej strony www i banery reklamowe.
Tego typu firemek jest masa , zlecenia mało ambitne , kasa beznadziejna , początkowe zlecenia bez umowy . Ale praca jest z czasem coś tam zaczniecie podpisywać itd. zrobisz im kilka stron zdobędziesz doświadczenia , zobaczysz czego nie potrafisz , douczysz się i pójdziesz za głębsze wody gdzie dopiero zobaczysz jak trudno o ciekawą ofertę pracy.
erix
Cytat
Jeśli skończysz studia bez doświadczenia zawodowego to będziesz w naprawdę trudnej sytuacji.

I na tym polega problem bezrobotnych po informatyce... A mając z tym kierunkiem do czynienia wcale się nie dziwię, że pracodawcy wymagają dodatkowo kilku lat doświadczeń. A z tego co wiem, to ktoś bez wyższego, ale z naprawdę bogatym doświadczeniem jest znacznie cenniejszy niż świeżak po inżynierce/magisterce.

Nie ma się czemu dziwić - ten pierwszy będzie robił to, czego pracodawca od niego oczekuje (bo już jest obeznany w temacie), tego drugiego trzeba jeszcze przeszkolić, a najwyżej powiesi sobie dyplomy na ścianie...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.