![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
Grupa: Zarejestrowani Postów: 196 Pomógł: 2 Dołączył: 1.03.2006 Ostrzeżenie: (0%) ![]() ![]() |
Chciałem iść na Informatykę na WIiZ (ta elitarna (IMG:style_emoticons/default/tongue.gif) ) na Politechnice Poznańskiej, ale zabrakło mi kilku punktów. Dostałem się za to na automatykę i robotykę (na Politechnice Poznańskiej) oraz na informatykę, ale na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. I teraz mam dylemat.
W rankingu uczelni informatycznych, ta z UAM'u też jest w ścisłej czołówce, ale nie wiem czy jednak nie lepiej pójść na uczelnię typowo techniczną, choć już nie na informatykę? Czy pracodawcy wolą bardziej kandydatów po politechnikach? |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
Grupa: Moderatorzy Postów: 4 362 Pomógł: 714 Dołączył: 12.02.2009 Skąd: Jak się położę tak leżę :D ![]() |
Najmniej przydatne pod kątem doświadczenia zawodowego i owszem. Ale przez te kilka lat nauczysz się podstaw, bez których późniejsze dokształcanie bywa nieraz okupione znacznie większym wysiłkiem z Twojej strony. Niestety, ale poważniejsze problemy są niejednokrotnie związane z zaawansowaną matematyką, którą na studiach jednak poznasz. Nie wszystko da się sprowadzić tylko do mnożenia, dodawania i odejmowania. Żeby nie było, to de facto da się do tego sporwadzić, ale trzeba wpierw mieć wiedzę JAK to należy zrobić, by nie utknąć na obliczeniach macierzowych x-stopnia znając jedynie te zagadnienie z liceum, gdzie kończyło się na układach góra 3 stopnia (IMG:style_emoticons/default/winksmiley.jpg) A niestety macierze w IT to coś, co jest powszechne niemal na równi ze skalarami. Inna sprawa, że certyfikaty w części przypadków są tyle warte co papier na jakim zostały wydrukowane. Poza tym nikt nie wciska tutaj, że uczelnia to nie wiadomo jaki autorytet i prestiż, który zastąpi doświadczenie. Uczelnia ma na celu jedynie wyuczyć pewnych podstaw, metodologii, technik, które sam musisz z biegiem czasu opanować i pogłębić. Za Ciebie nikt pracować nie będzie jeśli sam tego nie chcesz i nikt się poza Tobą tego nie nauczy. A jedyny prestiż może przynieść ukończenie uczelni, o której pracodawcy wiedzą, że nie wypuszcza gniotów. Co innego przykładowo wydział IT na Polibudzie Wrocławskiej, a co innego w przypuśćmy Rzeszowie. Ja skończyłem taką, która plasuje się zazwyczaj w połowie stawki i nie mogę narzekać. Były braki, pewne przedmioty uznawaliśmy za nieprzydatne (grafika w BGI? No ludzie... nie bądźmy masochistami (IMG:style_emoticons/default/winksmiley.jpg) ), ale podstawy jakie mam są w wielu zagadnieniach twarde jak diament i nie muszę spuszczać głowy rozmawiając z kimś czy mówić: "Nie rozumiem..." przy podstawach. Powiedziałbym nawet, że pewne rzeczy rozumiem "od kuchni" lepiej niż praktyk, który wykorzystuje czasem coś na zasadzie "widziałem jak to się robi", ale nie rozumie dlaczego tak a nie inaczej powielając pewne zachowania i nie wiedząc o alternatywach, być może lepszych w określonych wypadkach.
P.S.: To że ktoś ma większą wiedzę, ale lubi to wykorzystywać by innym okazać jak są kiepscy, nie świadczy moim zdaniem o nim dobrze. Wiedza to dobro ogólne i powinno się nią dzielić. Oczywiście nie mówię tu o sytuacjach "odwal to za mnie", ale nakierowanie na dobre tory to już podzielenie się wiedzą. Czy ktoś z niej skorzysta to inna sprawa i na to już nie mamy wpływu. |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Aktualny czas: 4.10.2025 - 11:34 |