Z polskimi dzieciakami w grach on-line normalnie strach gadać

Ogólnie staram unikać polskich serwerów gdziekolwiek gram. Ja rozumiem, że można być początkującym, ale to nie zwalnia z konieczności używania mózgu przy czymkolwiek. Przepraszam, ale nawet gdy widzę jak ktoś
młodszy ode mnie coś robi lepiej lub sprawniej to przyglądam mu się by podpatrzyć technikę (tyczy nie tylko gier, ale i reala). Dlatego mnie śmieszy wszelkie rzucanie tekstami typu "n00b" czy "pr0". To ostatnie używam jedynie w kontekście wyrażenia uznania dla kogoś ("You are pro" lub jak kto woli: "u r pr0"), kto gra naprawdę dobrze, ale nie wobec siebie samego, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto wyglądając niepozornie Cię zamiecie pod dywan

Sam tak robiłem wchodząc swoim nekrosem na arenę gier eventowych. Goście się śmiali "Z czym do ludzi?", a po kilku chwilach patrzyli na swoje zwłoki i kilku obok już na milimetrach. Wielu zapomina, że w grach MMO liczą się nie jednostki, ale zgranie i znajomość terenu + dobór skilli. Niejednokrotnie wchodząc na konkretną mapę słyszy się w chacie konkretną komendę w stylu "2-2-1" (liczba to ilość graczy biegnących i zdobywających określony punkt mapy), "no solo" ( unikać starć samotnie z przeważającymi siłami - chodzi o czasem długi czas respawnu) i kto gra ten wie o co chodzi, ale reszcie trzeba tłumaczyć taktyki i owe zwroty z "języka zaawansowanego" na "język początkujących" jakby nie potrafili wejść na stronę oficjalna gry, gdzie mają je, jeśli nie wytłumaczone, to wspomniane co z grubsza oznaczają.
Co ciekawe grałem nieco w Guild Wars na polskich serwerach i nie ma szans bym grał tam choć chwilę ponownie. Przekleństwa, wyzwiska, brak jakiejkolwiek kultury języka i nie tylko. Na zagranicznych też jest podobnie, ale o rząd (lub kilka) wielkości rzadziej. Normą jest też pozdrawianie na wejściu, po rozgrywce "gg" lub "gl". Niby drobiazg, ale od razu jest przyjemniej, a nie, że ledwo się zalogujesz to widzisz w czacie wyzwiska od noobów i jeden wielki dom publiczny ( wielokrotnie słowo na k

). Już nawet nie wspominam o "żebrakach". Czasem mam wrażenie, że co drugi koleś błagający o sprzęt lub kasę jest naszej narodowości. Swój mam lamerski w porównaniu do wielu (niektórzy herosi biegają bez zmiany sprzętu od czasu ich dołączenia do drużyny), ale wszystko co mam, jest zdobyte uczciwą grą i okupione wielokrotnym zdychaniem, choć nieraz znajomym dawałem sprzęt, którego zdobycie jest niezwykle rzadkie (szansa rzędu 1% z konkretnego bossa czy zadania) bo mi nie był potrzebny. Gdy swego czasu grałem w Sacred, była niepisana zasada: "niepotrzebny sprzęt wyrzucaj na miejscu startu graczy multiplayer by początkujący mogli się uzbroić". Oczywiście najczęstszy widok to koleś z dopiskiem PL w nicku na poziomie jakoś 140 (na max 216) zbierający wszystko i lecący do kupca to sprzedać, a po zwróceniu uwagi jeszcze bluzgający i dziwiący się, że mu coś każesz położyć z powrotem. Niestety kultura i język ludzi z naszego kraju pozostawia nieraz wiele do życzenia. Sam nieraz to widziałem, pisząc z premedytacją po angielsku. Miałem w kontaktach jednego kolesia z Warszawy, który nie dość, że pisał kompletnie bez stosowania się do zasad ortografii i interpunkcji, to jeszcze pisał lowercase-pokemon pomieszanym z "pr0" bez zwracania uwagi na spacje. Czasem przebicie się przez 70-literowy zbitek było zadaniem niemal na poziomie kryptograficznym

PS: a teraz zgodnie z życzeniem niektórych
Jednym zdaniem: "Może ktoś powiedzieć, że mam pewnego rodzaju kompleks narodowościowy, ale jeśli mam rozmawiać z kimś kto nie potrafi się w swoim własnym języku wysłowić i pisze z masą błędów, to po prostu mi wstyd, że jestem jego pobratymcą i wolę się do nie przyznawać, że jestem Polakiem, a po prostu milczę w tym momencie lub odchodzę."
EDIT: Myślę, że cechą osoby dojrzałej jest to, że potrafi się uczyć na swoich błędach, umiejącą przyznać do błędu każdej osobie, także młodszej.