Generalnie wyznaje zasade, ze kazdy powinien spac tyle i w takich terminach jak mu organizm podpowiada. Znam ludzi, co zasypiaja o 21 i wstaja o 5 rano, znam takich (siebie), ze nawet gdybym sie polozyl o 22 to wstanie przed 8 rano bedzie koszmarem, a jak poloze sie o 2-3 w nocy (w sumie od 6 lat tak czesto robie) i wstane o 8.30 to jestem wypoczety i problemu nie ma.
No jednakze jesli juz trzeba rano wstac to nalezy odwolac sie do tego, co juz padlo - by nie wybudzac sie z glebokiej fazy snu tylko z plytkiej. Poza odpowiednim wykalibrowaniem tego NIEZAPADANIU w glebokie fazu sluza:
- jasno w pokoju (jak ma sie pozciagane zaslony/zaluzje to wstaje sie ciezko)
- glod (organizm, ktory idzie spac glodny zapada w glebszy sen bo wtedy mniejsze zuzycie energii, czesto tylko jest problem z zasnieciem

)
- odpowiednia wentylacja - w duchocie i goracu cholernie latwo wpasc w "gleboki dol" i wstac sie nie chce jak cholera.
Powyzsze wynikaja z doswiadczenia wlasnego i rozmow ze znajomymi.