Kurs wszystkiego... Opcje

[Zyx]

Chodzi mi, by nie wyważać po raz 1234 otwartych drzwi, bo wiem, jak to się skończy. Przerabiałem to kilkakrotnie. Gdzieś w 2003 roku, gdy sobie w najlepsze współpracowałem z wiadomym serwisem, też powstał tam pomysł, by zrobić nowoczesny i rozbudowany kurs PHP 5. Założone zostało forum koordynacyjne, ustalony format źródłowy, organizacja itd. i cała para poszła w gwizdek. Gdy pisałem jakiś trzeci rozdział z wielu, innym się po prostu znudziło. Myślicie, że tu nagle stanie się cud i stała ekipa większa niż 1, 2 osoby wytrwa np. pół roku?

Oto, jakie są fakty:

1. Nieważne, czy kurs będzie na Wikibooks, phpedii czy serwerach Al-Khaidy. Jeśli jest on w języku polskim, i tak będą robić go osoby, które w ten czy inny sposób przez php.pl się przewinęły. To nie te czasy, gdzie działało 20 konkurencyjnych serwisów.

2. To, że ktoś jest z php.pl nie jest warunkiem wystarczającym do osiągnięcia sukcesu, więc nie ma co uderzać we wzniosłe tony. OpenPB też miało robić trochę osób stąd, a po zaledwie miesiącu cała ekipa skurczyła się do Slumpa i takiego jednego keka, który nawet nie miał tu konta na forum

3. Zarówno na Wikibooks, jak i na phpedii obowiązuje ta sama licencja: GNU Free Documentation License i jest mniej więcej to samo wiki.

4. Jeśli kurs będzie dobry, w rzeczywistości osiągnie on objętość porównywalną z kilkusetstronicową książką. Porządnych rozdziałów nie pisze się w kilka minut, tylko w kilka godzin, zwłaszcza jeśli nie mają wyglądać, jak wyrwane z kontekstu. W to wlicza się czas potrzeby na wymyślenie, opracowanie i przetestowanie przykładów, rozplanowanie materiału, decyzje, co w którym miejscu wprowadzić...

5. Kurs PHP na Wikibooks trzyma przyzwoity poziom, choć wymaga pewnego odświeżenia. Nie wszystko jest zrobione tak dobrze, jak tego bym oczekiwał, ale w końcu na tym polega tworzenie czegoś wspólnie, że jak ktoś wpadnie na lepszy pomysł, to go zgłasza, a później wdraża, prawda?

Ludzie już dawno doszli do wniosku, że nie każdy musi mieć własny framework. Nawet ja się do tego w końcu przekonałem i nie widzę żadnego powodu, by to samo nie było prawdą w przypadku kursu. Jeśli jest już nieźle rozbudowany i aktualnie nierozwijany materiał na wolnej licencji, niech stanowi podbudowę i zalążek. Przecież krzywda ani ujma na honorze się nikomu nie stanie, jak ktoś z lepszymi pomysłami przerobi część tego, co jest już zrobione. Przynajmniej jeśli projekt padnie po dwóch tygodniach, początkujący nie otrzymają "kolejnego ledwo zaczętego potworka, który kończy się na przedstawieniu, co robi while i jak połączyć się z MySQL-em". To nie zależy od tego, czy się zacznie od infrastruktury czy nie, tylko od czasu i chęci, jakie jesteśmy gotowi poświęcać, by robić coś za darmo.