![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
Grupa: Zarejestrowani Postów: 898 Pomógł: 48 Dołączył: 2.11.2005 Skąd: Poznań Ostrzeżenie: (0%) ![]() ![]() |
Witam,
od jakiegoś czasu na "piątkowych" wyjściach obserwuję, że wśród moich znajomych rośnie udział ludzi pracujących na etatach, ale bez etatu... Czyli pracuje się dla firmy X jak na zwykłym etacie, ale zamiast umowy o pracę jest wymóg założenia własnej działalności albo jakaś umowa czasowa - zazwyczaj jednak jest to działalność. Trochę dziwi mnie ta tendencja, zwłaszcza, że są to osoby w okolicach 30, gdzie zaczyna liczyć się stabilizacja (wiadomo, chce się założyć rodzinę, kupić mieszkanie etc). Druga sprawa to kwestia, że często dotyczy to dość poważnych stanowisk (w sensie nie jest to pierwsza praca) w dość dużych firmach czy nawet korporacjach - czyli wydawałoby się, że jednak etat byłby tu bardziej na miejscu. Czy u was wygląda to podobnie? Wg moich szacunków około 30% moich znajomych pracuje w ten sposób. Czy to rzeczywiście jest tak masowe zjawisko? |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
Grupa: Zarejestrowani Postów: 898 Pomógł: 48 Dołączył: 2.11.2005 Skąd: Poznań Ostrzeżenie: (0%) ![]() ![]() |
Tamta już trochę zbacza z torów, ale ogólnie masz rację. Ja przy swojej "polityce kadrowej" jeśli mogę tak to nazwać zawsze staram się wybierać osoby, dla których stanowisko będzie awansem. Dla przykładu szukając osoby do biura biorę osobę bez wyższego wykształcenia. Taka osoba ma zazwyczaj w perspektywie pracę na magazynie albo na kasie marketu - dla takich osób praca za 1500-2000zł na rękę w biurze to jest awans i każda ze stron jest zadowolona.
Oczywiście jeśli chodzi o premię to doskonale zdaje sobie z tego sprawę i na prawdę staram się nagradzać pracowników, którzy się starają. Choć przyznam szczerze, że o dziwo, wiele młodych nisko kwalifikowanych osób żyje teraz w takim dziwnym stanie: mieszkają z rodzicami nie mają dziewczyny/chłopaka i potrzebują określoną sumę pieniędzy (z reguły coś koło 1000zł tak aby starczyło na komórkę i jakiś wypad w weekend) - aż trudno w to uwierzyć, ale dla tych osób pieniądze nie są motywacją. Wcześniej tylko o tym zjawisku słyszałem, ale miałem niedawno takiego pracownika - generalnie moim zdaniem do pracy przychodził tylko i wyłącznie dlatego aby rodzice z którymi mieszkał mu nie "truli". Co do pracowników z Urzędu Pracy - raz korzystałem z tego programu... Nigdy więcej ;-) 90% ludzi zapisanych w PUP to nie są ludzie przystosowani do pracy, tylko długotrwale bezrobotni. Powiem tylko tyle, że dostałem około 10 kandydatur do wyboru pracownika - żaden z nich nie przyniósł na rozmowę CV nie wspominając już o liście motywacyjnym. Od dwóch czy trzech było czuć alkohol. Ogólnie masakra. Myślałem, że miałem pecha, ale mój znajomy też korzystał z tego programu i miał podobne doświadczenia (akurat chodziło o program z dofinansowanie pensji a nie doposażenie miejsca pracy, o którym piszesz, ale z grubsza to to samo). Ogólnie PUP to ostanie miejsce w którym szuka się pracowników ;-) @Theqos - ale jakie według Ciebie jest rozwiązanie takiej sytuacji? Realia są takie jakie są. Pieniądze nie biorą się z powietrza. Mogę albo zabrać sobie (ale wtedy po co mam prowadzić firmę, skoro nic nie zarobię, albo będę miał tyle co na etacie? ). Mogę podnieść ceny, ale wtedy ludzie pójdą tam gdzie jest taniej (bo wiesz wszyscy wiedzą jak jest w Biedronce i nadal tam kupują bo jest taniej. Dlaczego to ja mam płacić za wszystkie przywileje pracownicze z jak to sam zauważyłeś swoich pieniędzy? Kwestia przepisów - masz rację mogę wynająć firmę, która przeszkoli moich pracowników w zakresie bhp i będzie sprawdzała moje regulaminy i inne kwestie. Mogę zapłacić za comiesięczne rozliczanie składek moich pracowników w ZUS i związane z tym obiegi dokumentów, mogę zapłacić za lewe zwolnienia... Ale wiesz co, wolę te pieniądze dać moim pracownikom do ręki i oni będą bardziej zadowoleni i ja. Udział w zyskach - fajny pomysł. Ciekawe jak rozliczysz się z magazynierem od udziału w zyskach. Pomijając już kwestię, że zysku możesz w ogóle nie wykazać. A jak będzie strata to rozumiem, że pracownicy mi dołożą ze swojego? Takie układy można stosować w firmach typu kancelarie prawne etc, gdzie rzeczywiście ma to sens, ale nie w zwykłych firmach. Czy pracownicy mają decydować o celach firmy na ten rok (czyli czy staramy się osiągnąć zysk czy może większy udział w rynku kosztem mniejszego zysku)? Do czego zmierzam to to, że umowy śmieciowe to nie jest zła wola pracodawcy - to system sprawia, że po prostu to się opłaca (przy uczciwym podejściu obu stronom, przy mniej uczciwym tylko pracodawcy). Chorobowe - też wolałbym aby mój pracownik jak będzie miał katar, żeby został w domu. Problem w tym, że zamówienia się same nie zrealizują, praca się sama nie wykona. Więc z dwojga złego wolę, aby przyszedł z katarem do pracy nawet jeśli mają się zarazić wszyscy. I tak prawda jest taka, że zimą każdy kilka razy katar ma niezależnie czy złapie go w tramwaju czy od kolegi z pracy. I nie zrozum mnie źle - nie mówię, że jak ktoś jest chory ma przychodzić do pracy, mówię tylko, że katar to nie choroba. Także powiem to jeszcze raz - zbuduj małą firmę od zera bez pieniędzy/pomocy ojca/mamy/babci to bardzo szybko zrozumiesz, że to o czym mówię to są realia, a nie zła wola. Każdy chciałby mało pracować i dużo zarabiać, ale po prostu tak się nie da w większości przypadków. |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Aktualny czas: 3.10.2025 - 01:07 |