![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
Grupa: Zarejestrowani Postów: 898 Pomógł: 48 Dołączył: 2.11.2005 Skąd: Poznań Ostrzeżenie: (0%) ![]() ![]() |
Czasami mnie zastanawia, czemu Woodstock ma taką złą prasę. Rozumiem, że jest wiele plastikowych dziewczyn i świętojeb... chłopców, którzy uważają, że kąpiel błotna to nie dobra zabawa tylko źródło grzechu, ale o dziwo na słowo Woodstock obrusza się sporo moich znajomych, o których wiem, że to fajni wyluzowani ludzie.
Jak to się stało, że 90% społeczeństwa uważa tą skądinąd fajną imprezę masową, za zlot ćpunów. Wiele razu już byłem na Przystanku i ogólnie jest tam genialna atmosfera. Jest alkohol i pewnie narkotyki, ale szczerze mówiąc za pierwszym razem zdziwiłem się, że mimo takiej liczby nastolatków i młodych ludzi na takiej imprezie jest tak mało osób zalanych w trupa... Ogólnie moje wrażenia są bardzo pozytywne (w tym roku jadę tam z żoną w ciąży) i na prawdę chciałbym aby moje dzieci kiedyś też jeździły na takie festiwale zamiast chodzić na jakieś dyskoteki czy do klubów dla wylansowanej i użelowanej młodzieży. |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
Grupa: Moderatorzy Postów: 15 467 Pomógł: 1451 Dołączył: 25.04.2005 Skąd: Szczebrzeszyn/Rzeszów ![]() |
Cytat Uprzedzenia to raz, ale też trzeba przyznać, że Woodstock ma kiepską "prasę". Np. Open'er jest bardzo nagłośniony w telewizji. Już tydzień przed jest wielka kampania informacyjna, w wiadomościach ciągle przebitki z festiwalu etc. Ale to żadna nowość, że mass-media potrafią być stronnicze do szpiku kości. Akurat zgodnie z moimi zainteresowaniami są imprezy typowo trance'owe (przez niektórych zwane "techno" - przez ludzi, którzy nie mają o tym totalnie zielonego pojęcia, zważywszy że sam trance ma ~30 podgatunków, ale to szczegół). I jeśli chodzi o nagłośnienie w mediach takich imprez, to jest całkiem podobnie. A jak już jakaś ma miejsce, to dziwnym trafem sala jest wypełniona po brzegi i ludzie potrafią się bawić całą noc bez jakichś większych występków (mniejsze się zdarzają, zresztą jak wszędzie). I to właśnie pomimo faktu ciszy w mediach. Żeby było ciekawiej - co czwartek jest audycja zwana ASOT-em (A State Of Trance). Z tego, co wiem, to na Zachodzie stacje radiowe cały tydzień przypominają o tym, że czwartek, 20:00, to "święto"; w Polsce puszcza to tylko Eska, w dodatku w nocy z soboty na niedzielę, o 01:00 AM... Podsumowując temat - podejrzewam, że nie chodzi tutaj o kasę. Podejrzewam, że problemem jest to, iż treść nie jest mainstreamowa, nie jest taka sama, jak puszczanej w TV/Radiu papki ~30 "utworów", w których kilka bębnów zapętlonych n-dziesiąt razy i jęki są już "arcydziełem". Ale jak to słusznie ktoś zauważył, odmienność nie jest trendy. Cytat Nie będę pozwalał na wszystko, ale i na smyczy trzymać nie zamierzam. To daje więcej doświadczeń i jednocześnie radości niż wbijanie do głowy zakazów i nakazów Tró. Poza tym, zakaz = zrobię na przekór, nawet jeśli to nie jest zgodne z tym, co delikwent(ka) twierdzi. |
|
|
![]()
Post
#3
|
|
Grupa: Moderatorzy Postów: 4 362 Pomógł: 714 Dołączył: 12.02.2009 Skąd: Jak się położę tak leżę :D ![]() |
nawet jeśli to nie jest zgodne z tym, co delikwent(ka) twierdzi. SOK1: Nic. SOK2: Nieważne. SOK3: Sam się domyśl. SOK - Standardowa Odpowiedź Kobiety (IMG:style_emoticons/default/wink.gif) I żeby nie było, że jestem niekumaty jeśli chodzi o tym co wspominasz... Trance - nie lubię jakoś, bo za bardzo "odjechane", a niezbyt za psychodelą w muzyce przepadam, także w rocku (przykładowo Prodigy do mnie nie trafiało zbytnio), techno - nie przepadam, zwłaszcza gdy ktoś zrobi typowe umcyk-umcyk, club - z reguły akceptuję, bo to często muzyka do posiedzenia, pogadania. Ale oczywiście wszystko zależy tak naprawdę od gustu. Nie kryjmy się, tego typu muzyka to nie jest wspomniany mainstream i naprawdę bez silnego parcia na media przez sponsorów Open Air też byłby w cieniu. Szczerze mówiąc to tam też główna scena jest słaba i popowa. Każdego dnia może jedna ciekawsza pozycja, a reszty trzeba szukać po innych scenach (IMG:style_emoticons/default/smile.gif) Przykładowo pod tym względem właśnie Woodstock jest lepszy, bo muzyka tam grana jest barwniejsza i lepsza do zabawy, bo wiele tam choćby Ska, które do zabawy jest kapitalne, a o którym typowy zjadacz komercyjnej papki nawet nie usłyszy, choć zdarzają się wyjątki (kilka lat temu przebił się zespół "Akurat"). Dajcie sobie czasem szansę na poznanie czegoś nowego, bo zamykanie na jedno i to samo jest ograniczaniem siebie. Ja choć preferuję raczej metal ( w pracy żartem czasem mnie pytają, czy koty mi smakują ) potrafię się bawić także przy muzyce elektronicznej, mam szacunek do jazzu i bluesa. A co najzabawniejsze zauważyłem, że rockowcy są najbardziej tolerancyjną grupą fanów, choć jednocześnie, jak na ironię, to im zarzuca mainstream największą nietolerancję (IMG:style_emoticons/default/smile.gif) Nieraz się śmiać mi chce słysząc kolejną gwiazdkę śpiewającą cover sprzed 20-30 lat i fanów zachwyconych oraz święcie przekonanych, że to nowość. Ich mina gdy puści się oryginał - bezcenna. Moim zdaniem jedynie kilka gatunków sili się jeszcze na zrobienie czegoś po swojemu. Reszta najczęściej jedzie na coverach lub samplach, mało jest niestety ambitniejszej muzyki i widać to właśnie na festiwalach. Najlepsze są te mniej znane, ściągające zespoły regionalne, znane w kręgach miłośników określonych gatunków. Woodstock jest fajny bo gromadzi muzykę całego przekroju rocka: od punka aż do metalu i to w swobodnej, wesołej atmosferze. Gdyby zrobić analogiczny dla innych gatunków to by mogły być niezłe mordobicia patrząc na antagonizmy między miłośnikami poszczególnych. A jedź na Woodstock i zobaczysz punka rozmawiającego z metalem czy wręcz skinem (gdzie wzajemna niechęć punków i skinów jest legendarna). Ogólnie mało festiwali jest w mediach dobrze pokazywana. Zazwyczaj przez pryzmat zdarzających się co jakiś czas wypadków, co jest dla wielu dobrych festiwali bardzo krzywdzące. |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Aktualny czas: 13.10.2025 - 06:11 |