![]() |
![]() |
![]()
Post
#1
|
|
Grupa: Zarejestrowani Postów: 898 Pomógł: 48 Dołączył: 2.11.2005 Skąd: Poznań Ostrzeżenie: (0%) ![]() ![]() |
Jako, że pewnie wielu osób na forum dotyczy (lub niedługo będzie dotyczył) problem kredytu mieszkaniowego chciałbym poznać wasze opinie na ten temat.
Dzisiaj na Onecie trafiłem na kolejny artykuł z serii "nieruchomości drożeją/tanieją" i zacząłem czytać też komentarze. Pomijając stado komentarzy z bluzgami i wyzywaniem się od debili/dzieci/naiwniaków etc - natrafiłem też na ciekawą dyskusję co bardziej się opłaca wynajem czy kupowanie obecnie drogich mieszkań w mieście z dużym kredytem budowa własnego domu itd. Zafascynowało mnie, że tak wiele osób jest zwolennikami wynajmu mieszkania od kogoś innego mimo (iż tak przynajmniej twierdzili) stać ich na spłacanie kredytu. Jako, że zaczynam ten temat to przedstawię swój punkt widzenia. Ogólnie niedawno przeszedłem zakup mieszkania i wszystko mocno rozważałem we wszystkie możliwe strony. Ogólnie wyszło mi, że najbardziej opłacalny był zakup mieszkania w tzw. zabudowie szeregowej (nie mylić z szeregowcem) - czyli segmenty po 2 mieszkania bez działki. Udało mi się kupić mieszkanie 500m od granicy Poznania za 3/5 ceny mieszkania z drugiej strony tablicy i za mniej niż połowę ceny mieszkania w tzw. "dobrej lokalizacji" czyli w pobliżu centrum. Jestem zwolennikiem kredytu bo: - mimo wszystko za te 15 lat będę właścicielem mieszkania - rata kredytu pozostanie w miarę stała (poza zmianami wiboru) i będę płacił nominalnie x zł na miesiąc, co uwzględniając inflację znacznie zmniejszy moje realne obciążenie za powiedzmy 5 czy 10 lat. Innymi słowy dzisiaj płacąc ratę 2000zł za 5 lat realnie będę płacił ~1600zł a za 10 lat w okolicach ~1100zł. Tymczasem koszt wynajmu będzie podążał wraz z wartością pieniądza w górę i za 10 lat nadal będę płacił wartość dzisiejszych 2000zł. Czyli mówiąc wprost będę korzystał ze spadku wartości pieniądza w czasie. - mogę urządzić mieszkanie po swojemu - kupując mieszkanie liczę na udaną inwestycję Rozważałem również opcję zakupu mieszkania w mieście i domu pod miastem: - zakup mieszkania w mieście wg. mnie był nieopłacalny - za cenę mieszkania 60m w mieście mam 100m pod miastem - budowa domu - tak zakończyłbym perypetie mieszkaniowe najchętniej, ale wbrew opiniom osób na forach (twierdzą, że cena domu <= cena mieszkania) budowa domu nie jest taka tania. Działka 1000m2 w miejscowości gdzie mam mieszkanie kosztuje więcej niż moje mieszkanie wraz z urządzeniem... Można oczywiście kupić tanią działkę, ale nie mam ochoty mieszkać w głuszy 30km od miasta. Porównywanie ceny mieszkania w centrum miasta z ceną domu znacznie oddalonego od miasta jest jednak sporym wypaczeniem sprawy. Ostatnia kwestia rynek wtórny vs pierwotny - po obejrzeniu kilku mieszkań z rynku wtórnego jestem prawie na 100% pewien, że pomijając wielkie okazje lepiej kupić z rynku pierwotnego i zrobić po swojemu. Ceny mieszkań z rynku wtórnego z reguły są mocno zawyżone. Warto jedynie rozważać jeżeli chce się kupić mieszkanie tanio z tzw. wielkiej płyty. Jestem ciekaw waszych opinii w tej kwestii bo jest to chyba jedna z ważniejszych spraw w życiu każdego człowieka. |
|
|
![]() |
![]()
Post
#2
|
|
Grupa: Administratorzy Postów: 1 552 Pomógł: 211 Dołączył: 7.07.2009 Skąd: NJ ![]() |
@SHiP - wiesz tylko koszt wynajmu mieszkania często jest równy mniej więcej racie kredytu (lub jest nieco mniejszy). Istnieją też różnorakie ubezpieczenia kredytu, ubezpieczenia na życie itd. Powiem Ci, że nawet przy możliwości tego "odkładania" o którym wspominasz - nie chciałabym mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu 15 lat, żeby potem kupić coś swojego. Często najemcy mieszkania spłacają (chociaż po części) kredyt wynajmującego, więc lepiej chyba spłacać własny kredyt... (IMG:style_emoticons/default/smile.gif) .
I jeszcze jedno - mam wrażenie, że athabus miał na myśli, że jego rata np. 2000zł będzie w przyszłości odpowiadała niższej kwocie z powodu spadku wartości pieniądza. Natomiast ceny wynajmu będą rosły żeby wyrównać poprzednią wartość. Stąd: 2000zł dziś będzie kiedyś warte np. 1700zł, przy takich kalkulacjach wynajmujący mieszkanie podniesie cenę, żeby wyrównać "stratę" w postaci 300zł. Stąd w przeciwieństwie do "stałej" raty za mieszkanie, cena najmu może być "ruchoma" na naszą niekorzyść. Kredyt można lubić lub nie, ale czy istnieje jakaś sensowna alternatywa dla osób, które nie mają możliwości zapłacić za własny kąt bez zadłużania się? Kupowanie obecnie mieszkań na rynku pierwotnym ma jedną wadę: kupujemy je gdy są dopiero w planach ("na papierze"). W kredytach natomiast brakuje mi co najmniej rocznego okresu karencji. Ten post edytował Daiquiri 10.09.2010, 19:30:49 |
|
|
![]() ![]() |
![]() |
Aktualny czas: 14.10.2025 - 14:30 |