Whisky miałem na myśli Scotch w tym wypadku, czyli popularna "szkocka". Bo choć faktycznie trunek irlandzki, to w zasadzie Szkocja w Europie przejęła rynek tego alkoholu. I nie mowię tutaj o imporcie z innych krajów w stylu USA, bo jak wspomniałem, to już nie jest faktycznie whisky ( uściślę, ze chodzi mi tu zarówno o irlandzki oryginał jak i szkocką Scotch).
Błędnie napisałem goose zamiast grouse, bo pomyliło mi się z knajpą "Golden goose" (kto był w centrum nie ma szansy nie zobaczyć jej... charakterystyczny szyld złotej gęsi ) w samym centrum Glasgow. Mea Culpa
Co do ginu to o mało nie zraziłem się właśnie do tego trunku poprzez Bacardi (wiem... Bacardi to rum, ale gin też gdzies wynalazłem na wyspach ), choć Seagram mi smakuje już "po japońsku" (jako tako ). W sumie Bacardi jako rum też nie jest lepsze od wersji gin jaką piłem. Nie wspominam dobrze obu rodzajów. Gdyby nie morgan to pewnie od rumu też bym stronił...
A tak on wygląda jakbyś kiedyś szperał:
Polecam osobom, które chciały by spróbować dobrego rumu. Nie należy do najtańszych, ale warto. Nawet jeśli nie przejdzie Wam przez gardło czysty ( nie wierzę w to ), to z oryginalną colą (podróby coli do niego to dla mnie świętokradztwo) jest naprawdę drinkiem, który wypadałoby spróbować choć raz i porównac choćby z czystym rumem.
Swoją drogą na 50 ojcu dałem 12yo Glenfiddicha i jak stwierdził on: "Bardzo dobre i smaczne, ale woli jednak nie aromatyzowane alkohole."