Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Studia: Informatyka dla 30-letniego humanisty
Forum PHP.pl > Inne > Hydepark
Cybran
Hej! Jestem przedstawicielem tej części społeczeństwa, która w młodości zmarnowała sobie życie, idąc na studia humanistyczne. Skończyłem je już 6 lat temu i g** mi one dały. Dlatego postanowiłem się trochę ogarnąć i zrobić zwrot o 180stopni w swoim życiu. Od października wybieram się na studia informatyczne, zaoczne na jednej z Wroclawskich prywatnych uczelni. Garść informacji:

1) przez ostatni rok powtórzyłem CAŁĄ matematykę w zakresie licealnym, jak do matury rozszerzonej + napisałem sobie matury z w-w przedmiotu; 2) powtórzyłem fizykę, jak wyżej 3) z oboma tymi przedmiotami radzę sobie bardzo dobrze, także o matematykę jestem spokojny

Moje pytanie nr 1 brzmi - czy nie umiejąc programować w ŻADNYM języku, mam szanse na tych studiach? Kiedyś sam przerobiłem Symfonię C++ (jeszcze to stare wydanie) ale było to raczej na zasadzie poznawania kodu, bawienia się nie wieczorami w domu, a nie jakieś kucie na pamięć. Co oczywiste, niewiele z tego dzisiaj pamiętam.

Moje pytanie nr 2 brzmi - czy na studiach informatycznych uczą programowania od podstaw, czy wychodzą z założenia, że przychodząc tam muszę być mastamadafaka-ciplasplas na poziomie licealnym?

Będe Wam bardzo wdzięczny za odpowiedzi. Oczywiście, to jest trochę wróżenie z fusów - jakiś gość pisze coś-tam na sieci i oczekuje, że ktos mu da receptę na życie. Nie. Chodzi mi tylko o to, czy z własnych doświadczeń możecie mi coś powiedzieć, o w-w kwestiach? Strasznie się boję, że cały ten moj plan spali na panewce na pierwszym wykładzie/ćwiczeniach - gdzie się okaże, że pomimo powtórki z matematyki/fizyki polegnę bo nic nie będę rozumiał.

Poradźcie coś, proszę tongue.gif

pozdrawiam
blooregard
Musisz sobie zadać jedno, ale to za.....ście ważne pytanie - co lubisz w życiu robić.
A potem po prostu zacznij to robić biggrin.gif

Nie no, żart oczywiście, choć doskonale obrazuje sytuację, w której się znalazłeś Ty, a w której ja byłem jakieś 5 lat temu, też mając prawie 30 lat..

Jeśli lubisz komputery, programowanie (nawet jako hobby, ale musisz to lubić) - to nie wahaj się ani chwili. Ucz się, rozwijaj, poznawaj nowe technologie, skoncentruj się na jednej, wybranej dziedzinie (webdeveloping, aplikacje desktopowe, administracja sieciami - nie wiem, co tam chcesz) - i kształć się w tym kierunku.

Studia informatyczne dadzą Ci wiedzę tzw. ogólną, ale konieczną, to nie ulega wątpliwości, żeby dalej zgłębiać temat i rozumieć pewne idee, zagadnienia czy rozwiązania. Ale same w sobie nie uczynią z Ciebie dobrego kodera, tu już sam musisz zadbać o samodzielne dokształcanie się.

Jest wiele firm, które są skłonne dać szansę komuś bez doświadczenia, ale z autentyczną pasją i zaangażowaniem w rozwój i naukę (wiem, bo sam zaczynałem w takiej firmie, gdy teraz patrzę z perspektywy czasu na poziom umiejętności, które wtedy posiadałem, chyba nie zdecydowałbym się sam siebie zatrudnić biggrin.gif )

To, czy umiesz programować teraz, czy nie, nie ma jakby większego znaczenia. Jeśli będziesz chciał, wszystkiego się nauczysz.

Ale teraz kwestia najważniejsza: jeśli chcesz to zrobić tylko dlatego, że upatrujesz w branży IT perspektywę lepszych zarobków i zatrudnienia, ALE nie kręci Cię klepanie kodu, studiowanie dokumentacji, ciągłe zgłębianie nowych zagadnień, godziny spędzone na poszukiwaniu przyczyn błędów w programach, no generalnie, nie "czujesz" tego - Twoje szanse na osiągnięcie czegokolwiek w tym zawodzie drastycznie maleją i lepiej poszukaj sobie czegoś innego.

Cybran
Hej!
Na wstępie WIEEEEEEEELKIE dzięki za odpowiedź. Jakiekolwiek słowa otuchy są dla mnie bardzo pomocne.

Już odpowiadam na Twoje pytanie. Na razie jest tak, ze szczerze i serdecznie nienawidzę swojej pracy i tego, co robię. Informatyka, świat kodu, programowania i pisania aplikacji to jest to, czym chciałbym się zajmować - zarówno w płaszczyźnie hobbystycznej, jak i zawodowej. Posiadam bardzo silną motywację, żeby napradę mocno w to wejść. Także z chęcią zamienilbym obecną pracę na jakąkolwiek związaną z IT, oraz obecne hobby na nałogowe pisanie kodu tongue.gif Także, posługując się terminologią rodem z gier MMO, w chwili obecnej mam współczynnik motywacji +300%, współczynnik desperacji +100 tongue.gif Jestem zakochany w komputerach i technologii. Fascynuje mnie sztuczna inteligencja, a moim marzeniem jest napisać pewnego dnia własny program ''konwersacyjny'', tj. udający żywą, rozmawiającą osobę.



To, czego się boję, to fakt, że pójdę na te studia i zetrę się z ludźmi, którzy są świeżo po liceach mat-fiz i np. już są ''obcykani'' w programowaniu, a ja będę siedział z rozdziawioną gęba i nic nie rozumial na wykladach. Dlatego martwię się, czy programowania uczy się na studiach od zera.


Wyszedłem z prostego zalożenia (po konsultacji ze znajomymi inforamtykami po studiach) - na pierwszym roku przyjmuje się np 200 osób. Potem przychodzą takie przedmioty, jak
1) analiza matematyczna
2) algebra liniowa
3) probabilistyka i statystyka
4) geometria analityczna

i połowa z tych 200 osob odpada, bo nie dają rady.

Więc ja pomyślałem sobie rok temu tak:

" nie będę się uczyl programowana wcześniej, bo co mi po nim, jeśli odpadnę na analizie. Pouczę się matematyki, to przetrwam odsiew i dojdę do programowania".

I tak minął rok, a ja się wlaśnie obudziłem, że może zrobiłem błąd i trzeba się bylo właśnie uczyć C++ itd....
blooregard
Cytat
To, czego się boję, to fakt, że pójdę na te studia i zetrę się z ludźmi, którzy są świeżo po liceach mat-fiz i np. już są ''obcykani'' w programowaniu, a ja będę siedział z rozdziawioną gęba i nic nie rozumial na wykladach. Dlatego martwię się, czy programowania uczy się na studiach od zera.


Sam pisałeś, że swego czasu przerobiłeś "Symfonię" Grębosza (btw, świetna książka, też się z niej uczyłem C++) - więc nie pisz, że nic nie potrafisz, bo to tylko kwestia odświeżenia i przypomnienia sobie. Nawet, jeśli wymagać to będzie poświęcenia kilku tygodni zarwanych nocek.
Poza tym ,do takiego czegoś najlepiej, jak przyzwyczaisz się od razu biggrin.gif
Bo potem zarywane nocki polegające na studiowaniu dokumentacji, bo "na wczoraj" musisz coś ogarnąć, to standard.

To raz.

Dwa - jeśli jesteś przekonany, że chcesz to robić i jest to Twoja pasja - to już żadnych innych przeszkód nie widzę. Pisanie o tym, ile osób odpada po ktróymś tam roku, czy że będą licealiści świeżo po mat-fiz wygląda mi na szukanie wymówek, by jednak nie ryzykować, bo a nuż widelec się nie uda. wink.gif


Cybran
Hehehe, rozgryzłeś mnie tongue.gif Ja jestem straszliwym asekurantem i zawsze byłem smile.gif Od paru już dni siedzę i rwę wlosy z glowy bo rekrutacja ruszyła, a ja się nie mogę zdecydować, bo nie lubię ryzyka. Ale, jak to mówią ryzyk-fizyk, a Ty pisząc o dokumentacji i ogólnych zasadach programowania masz OCZYWIŚCIE rację. W sumie to nie powinienem się zastanawiać. To, czego nie umiem, nadrobię motywacją biggrin.gif

Także wielkie dzięki za slowa otuchy, bardzo mi to pomoglo. Chyba w środę, po dlugim weekendzie pofatyguję się do dziekanatu, złożę dokumenty i juz będzie po ptokach, jak to mówią biggrin.gif

dzięki raz jeszcze, pozdrawiam!
rzymek01
cześć Cybran, na s. zaoczne przyjmują bez względu na wyniki maturalne? bo jak pisałeś wcześniej, byłeś na s. humanistycznych, skąd wnioskuje, że nie zdawałeś na maturze przedmiotów takich jak matematyka czy fizyka na poziomie rozszerzonym smile.gif
wiewiorek
Na zaoczne i wieczorowe na dowolnej uczelni (no może z wyjątkiem UW) biorą wszystkich jak leci, ja jestem na polibudzie i jeden profesor mówił ostatnio do drugiego - 'hej bedziesz miec czas dnia xxx, bo trzeba przeprowadzic rekrutacje na zaocznych, ale to wiesz skladasz tylko podpis'.

Druga sprawa to nie wiem czy jest sens teraz w obojetnie jakim wieku rozpoczynac studia informatyczne (ktore trwaja 5 - 6 lat), skoro juz teraz jest w Polsce wystarczajaca ilosc informatykow, a za te 5 - 6 lat pewnie bedzie ich juz NADMIAR - bedzie identyczna sytuacja jak z absolwentami zarzadzania i marketingu - media zrobily swoje i teraz informatyka jest doslownie wszedzie. Ktos moze powiedziec, ze jak jestes dobry to prace znajdziesz - ale takie stwierdzenie mozna przypisac absolwentowi dowolnego kierunku....

W ogole dla mnie ta propaganda studiowania kierunkow technicznych uprawiana przez media, wspierana przez ministerstwo poprzez wprowadzenie obowiazkowej matury z matematyki czemu bylem przeciwny jest wkurzajaca (wprowadzenie obowiazkowej matury z matematyki w ubieglym roku spowodowalo, ze po raz pierwszy od wielu lat ilosc chetnych na politechniki byla wyzsza od ilosci chetnych na uniwersytety). Moze ministerstwo niech powie w jak oplakanym stanie mamy w Polsce przemysl, wiec ciekawi mnie gdzie beda pracowac ci przyszli inzynierowie.

Polsce brakuje lekarzy i prawnikow a nie inzynierow.
blooregard
Cytat
Druga sprawa to nie wiem czy jest sens teraz w obojetnie jakim wieku rozpoczynac studia informatyczne (ktore trwaja 5 - 6 lat), skoro juz teraz jest w Polsce wystarczajaca ilosc informatykow, a za te 5 - 6 lat pewnie bedzie ich juz NADMIAR - bedzie identyczna sytuacja jak z absolwentami zarzadzania i marketingu - media zrobily swoje i teraz informatyka jest doslownie wszedzie. Ktos moze powiedziec, ze jak jestes dobry to prace znajdziesz - ale takie stwierdzenie mozna przypisac absolwentowi dowolnego kierunku....


Tylko w przeciwieństwie do "Małketyngu i zarządzania", samo ukończenie studiów nie czynią z Ciebie "fachowca".

O ten nadmiar informatyków bym się tak bardzo nie obawiał, to nie jest dziedzina, w której specjalistą może zostać każdy, w przeciwieństwie do "specjalności" w stylu MiZ.
jerzyk308
Cytat(wiewiorek @ 2.05.2011, 21:46:59 ) *
W ogole dla mnie ta propaganda studiowania kierunkow technicznych uprawiana przez media, wspierana przez ministerstwo poprzez wprowadzenie obowiazkowej matury z matematyki czemu bylem przeciwny jest wkurzajaca (wprowadzenie obowiazkowej matury z matematyki w ubieglym roku spowodowalo, ze po raz pierwszy od wielu lat ilosc chetnych na politechniki byla wyzsza od ilosci chetnych na uniwersytety). Moze ministerstwo niech powie w jak oplakanym stanie mamy w Polsce przemysl, wiec ciekawi mnie gdzie beda pracowac ci przyszli inzynierowie.

Polsce brakuje lekarzy i prawnikow a nie inzynierow.


Masz trochę racji, ale nie całkowicie.

1. Inżynierów w Polsce potrzeba, ale takich z dużym doświadczeniem, tu ogłoszeń jest mnóstwo. Choć politechnikę na pewno bardziej opłaca się skończyć niż psychologię czy filozofię, co do tego wątpliwości nie mam. Sam skończyłem elektrotechnikę (specjalność diagnostyka układów elektronicznych) kilka miesięcy temu i łatwo nie mam, ale myślę, że jak przejdę przez te wszystkie staże i kursy, to znajdę pracę godną trudu poświęconego przez 5 lat.

2. Odnośnie przemysłu, to jego w Polsce nie jest tak mało, tylko po prostu mniej ludzi on zatrudnia niż przed 1989 rokiem. Poprzedni system niestety przyzwyczaił ludzi do wielkich molochów zatrudniających po 10000 osób. Dziś jeśli zakłady te istnieją, to zatrudniają po 100-300 osób, ale mają za to kilka lub kilkadziesiąt razy większe moce produkcyjne. Takie czasy- dziś maszyny wszystko robią za człowieka.

3. @Cybran- 30 lat to wcale nie jest za późno na "nowy zawód". Ojciec kumpla w wieku bodaj 33 lat zaczął się uczyć angielskiego od kompletnego zera, zrobił kilka certyfikatów m.in. z Uniwersytetu Cambridge, na 2 lata wyjechał do UK, jeszcze wiem, że studia anglistyczne zaoczne skończył w Polsce, magistrem został grubo po 40-ce. Teraz ma 50 lat, pracuje w prywatnej szkole językowej, nie wiem ile zarabia, ale na nową Toyotę Rav4 i utrzymanie sporego domu mu wystarcza smile.gif A kilkanaście lat temu turlał się maluchem i mieszkał w bloku na 40 m^2. Dla chcącego nic trudnego smile.gif
everth
Cytat
Hej! Jestem przedstawicielem tej części społeczeństwa, która w młodości zmarnowała sobie życie, idąc na studia humanistyczne

Zdefiniuj co rozumiesz pod studia humanistyczne - mam trochę znajomych po filologii którzy bardzo dobrze sobie radzą w życiu (tłumaczenia, pisanie tekstów) - czasami trochę im zazdroszczę. Sam też nie pracuję w zawodzie wyuczonym ale nie rozpatruje tego w ramach porażki życiowej.
Cytat
Od października wybieram się na studia informatyczne, zaoczne na jednej z Wroclawskich prywatnych uczelni

Nie napisałeś jakiej ale ze szczerze odradzam ( słowo klucz "prywatnej" ). Chyba że jesteś typem słuchowca który musi mieć wszystko powiedziane. Jeśli nie to po prostu przeglądnij sobie jakikolwiek plan zajęć z uczciwej uczelni (np. wazniaka) przeglądnij literaturę, obskocz biblioteki albo zakup. Jeśli jesteś konsekwentny (po poście widzę że jesteś) to sumarycznie da ci to więcej niż opłata za papierek na jakiejś wyższej uczelni. Od siebie mogę polecić:
  • "Matematyka Konkretna" R.L. Graham, D. E. Knuth, O. Patashnik PWN - wykłady matematyczne na podstawie realnych problemów. Dużo ćwiczeń z odpowiedziami.
  • "Algorytmy, struktury danych i techniki oprogramowania" R. Wróblewski Helion - jak w tytule, raczej ogólnie opisane
  • "Wstęp do systemów baz danych" C.J. Date WNT - ogólny zarys po wszystkich zagadnieniach związanych z relacyjnymi bazami danych (głównie) - normalizacja, algebra/rachunek relacyjny, zależności funkcjonalne itd., książka cegła (938 stron) + ćwiczenia + omówiona bibliografia. Warto.

jerzyk308
Dwutomowa "Analiza matematyczna" Krysickiego pewnie też jeszcze w modzie. Polecam, całe pokolenia umysłów ścisłych się na tym wychowało. Według mnie świetny podręcznik.
Theqos
Jak już jesteśmy na tym etapie to ja polecę wykłady z MIT i Stanforda. O dziwo to nie jest jakiś hardcore dla mózgowców, tylko w bardzo przystępny sposób wytłumaczone podstawy, świetni pedagodzy. Masz tam podstawy programowania (MIT 6.00, MIT 6.001, CS 106A, CS 106B, CS 107), matematyki (MIT 18.xx) i fizyki (MIT 8.xx).

Na prywatną uczelnie też możesz iść po papierek, znajmości i żeby zobaczyć jak wielka różnica jest między uczelniami. Nie mówie tu, że na takiej uczelni nie trzeba pracować (chociażwink.gif), ale jak sam się nie weźmiesz ostro za "pracę w domu" to daleko nie zajdziesz. Takie prywatne uczelnie, jak jesteś cwaniak, to możesz zaliczyć bez znajomości całek. To może demotywować do dalszej nauki, ale jak się nie dasz to ok, przynajmniej będziesz mieć więcej czasu na własny rozwój.

Co do wieku, teraz niektóre dwudziestoparolatki potrafią tak wymiatać, że hej. Jak za 5 lat osiągniesz taki poziom, to nie ma co ukrywać, będzie to sukces. Jak ci nie przeszkadza, że taki 23 latek, będzie ci mówić co masz robić i ochrzaniać za kod to luz wink.gif Ja w tym siedzę już długo, studia skończone, parę lat doświadczenia zawodowego, własne projekty, tysiące godzin na samorozwój, a i tak mam wrażenie, że gówno umiem.
thek
Theqos... Bo grunt to mieć zdrowe podejście do siebie i własnej wiedzy. Ja patrząc na ogrom wiedzy zawartej w słowie "informatyka" też nie mogę powiedzieć o sobie inaczej niż Ty. Także "wiem że nic nie wiem". Mogę jedynie stwierdzić, że pewne drobne zakresy opanowałem w stopniu koniecznym do właściwej analizy problemu i uwieńczaniu sukcesem prób mających na celu jego rozwiązanie w danym języku i z zastosowaniem określonych technik. A takiej pokory wielu osobom brakuje i w sumie cechuje ona głównie osoby faktycznie znające się na rzeczy. Potem pojawiają się tematy "Umiem X, Y, Z, Co dalej?" Rzadko kiedy bowiem są one sensowne i można stwierdzić, że to prawda. Najczęściej wystarczy jedno, dwa pytania w stylu: "A wiesz jak w X zrobić a lub b?" by obnażyć luki w wiedzy. Czytam blog Zyxa (także wpisy nieinformatyczne), bo lubię jego styl pisania i rozumiem, że on może mieć wiedzę oraz zastanawiać się "co dalej bo opanowałem ogromny zakres języka i szukam czegoś nowego by nie stanąc w rozwoju", ale osoba po roku czy dwóch z językiem nie ma szans tak mówić.
wiewiorek
Powszechnie wiadomo, że najlepsza informatyka jest na publicznych uczelniach z Warszawy (tutaj są również podobno dwie dobre prywatne uczelnie informatyczne), Poznania, Wrocławia i Krakowa - wszystkie inne są nic nie warte - np. nie wyobrażam sobie studiować informatyki np. na jakimś Uniwerku z Rzeszowa, Warmii i Mazur itp. - uczelnie z tego typu 'miast' w ogóle nie powinny mieć statusu Uniwersytetu czy Politechniki smile.gif Zresztą na stronie ważniaka: http://wazniak.mimuw.edu.pl/index.php?titl...ale_na_uczelnie widać, że elita uczelni to UW, UJ, PW, PP.
thek
Nie szalałbym tak do końca "inne są nic nie warte" wink.gif Przykład? Najlepsza polska prywatna szkoła informatyczna, czyli Polsko-Japońska była w czasie mojego studiowania na poziomie mojej polibudy, a kończyłem Częstochowską, która była i jest uważana za lekko naciagając - średniaka. Choć patrząc na specjalizację którą kończyłem, to teraz co druga szkoła to ciśnie na siłe, a mianowicie Sztuczna Inteligencja. Szkoda tylko, że to sztuka dla sztuki, ponieważ AI ma ograniczony zasięg, możliwości i zastosowanie a jedynie świetni specjaliści coś mogą w niej zdobyć, choć i tak jedynie naukowo, nie zaś praktycznie. Dodam, że uczyłem się od specjalistów w tym względzie, ponieważ Częstochowska AI jest na wysokim poziomie i to oni oraz ich prace ( oprócz Wrocławia ) mocno wpływają na jej kształt w polskiej nauce. Poza tym także Informatyka w Częstochowie nie ma opinii kiepskiej z powodu dużego nacisku na praktyczne zastosowanie rozwiązań współbieżnych i równoległych w środowiskach klastrowych choćby. W zasadzie jeśli o to chodzi, to jeśli jest mowa o klastrach czy wieloprocesorówce, to na bank oprócz Gdańska i jego centrum słyszy się o Częstochowie i ich oprogramowaniu, które tym w jakimś stopniu zarządza. Tak więc to, że te 4 uczelnie są na topie, nie oznacza, że inne są jako podnóżki. Zazwyczaj rozbija się o koszty. Te mniejsze nie mogą sobie pozwolić na to co ma Wrocław choćby, ponieważ PWr ma dofinansowanie z okolicznych firm zagranicznych, które mają na uczelni "head-hunterów". Jeśli jest kasa, to są możliwości, jeśli są możliwości to są i wyniki. Oto cała tajemnica. Im więcej kasy na uczelni, tym sumarycznie większy jej prestiż. A ile kasy ma w wyniku ciągłych cięć budżetowych taki Rzeszów choćby, bez wsparcia prywatnych inwestorów? Ot i cała tajemnica sukcesu wielkich ośrodków akademickich. Napędzają same siebie. Inwestorzy dają kasę by łowić najlepszych a to idzie na lepsze materiay i lepsza kadrę, co przekalda się na większy prestiż oraz przyciaga ambitniejszych studentów dla firm, które dają kasę... I tak w kółko smile.gif
celbarowicz
O co w sumie chodzi , o wiedzę czy papier? Papier dobrze jest mieć ale uczyć trzeba się samemu. Dobrze jeśli studia spełniają swoją rolę i nie nalewa się na nich do głowy zbyt wielu zbędnych rzeczy. Co myślisz o studiach podyplomowych? Zwykle trwają rok. Koszt studiów w Twoim przypadku chyba się liczy.
Nie musisz poznawać wszystkich technologii ale dobrze mieć szerszą wiedzę. Dyplom studiów podyplomowych może niektórych pracodawców rozśmieszyć, jednak jeśli będziesz miał odpowiednią wiedzę ,umiejętności i doświadczenie to z pracą nie powinno być problemu.(Lepiej późno niż wcale.)
wiewiorek
To Częstochowa w ogóle ma politechnike ? ohno-smiley.gif
Sry, ale jakbym miał wybierać między PolJap (choć tam nie studiuję) a politechniką w Częstochowie to wybrałbym oczywiście PolJap - już samo studiowanie w Warszawie daje lepsze możliwości.

Porównanie programu, kadry dydaktycznej, poziomu studiów UW czy PW do jakiejś politechniki w jakimś małym mieście jest w ogóle nie na miejscu. smile.gif
thek
Owszem, ma i z tego co pamiętam, to chyba od jakoś od lat 50 ubiegłego wieku można było tam robić albo magistra albo inżyniera, ale nie bij, nie pamiętam teraz wink.gif Trochę jak widzę ignorancję wykazujesz wobec innych niż wielka czwórka uczelni, bo akurat na mojej specjalizacji byli w większości bardzo dobrzy prowadzący z choćby Rutkowskim na czele. A to akurat w polskiej AI tęga głowa i na jego prace nawet w wielkiej czwórce się powołują, podobnie jak na prace katedry w której się uczyłem. Zwyczajnie Pewne uczelnie mają silna kadrę na określonej katedrze, a w wielkiej czwórce takich katedr jest bardzo dużo.

Co do porównania to jest ono nie na miejscu wlaśnie z racji wsparcia podmiotów prywatnych. Zapytaj się naprawdę osób ta studiujących, a potwierdzą Ci fakt, że koncerny zagraniczne związane z technologią, a mające przedstawicielstwa lub fabryki niedaleko Wrocka, dają kasę na PWr i szukają osób pośród studentów jako narybek do swoich firm. Mało uczelni może na takie coś liczyć i stąd ich znacznie gorsze położenie finansowe. Nie znam kwot, ale kiedyś mi się obiły o uszy i nie były one małe. Zwłaszcza że oprócz pieniędzy współpraca dotyczyła także szkoleń czy praktyk w oddziałach owych firm, a więc łowcy głów mieli naprawdę ogromne pole do popisu.
marcinpruciak
Ja też studiuję na Politechnice w Częstochowie. Jestem na 2 roku.
Nie mam porównania z innymi uczelniami, ale jakoś nie czuję się przepracowany przy uczeniu się do zaliczeń.
Jedyna zaleta to stypendium z Unii, które odbierałem przez 3 semestry.

Edit: Studiuję dzienną informatykę.
jerzyk308
Cytat
Powszechnie wiadomo, że najlepsza informatyka jest na publicznych uczelniach z Warszawy (tutaj są również podobno dwie dobre prywatne uczelnie informatyczne), Poznania, Wrocławia i Krakowa - wszystkie inne są nic nie warte - np. nie wyobrażam sobie studiować informatyki np. na jakimś Uniwerku z Rzeszowa, Warmii i Mazur itp. - uczelnie z tego typu 'miast' w ogóle nie powinny mieć statusu Uniwersytetu czy Politechniki Zresztą na stronie ważniaka: http://wazniak.mimuw.edu.pl/index.php?titl...ale_na_uczelnie widać, że elita uczelni to UW, UJ, PW, PP.


Stereotypy...stereotypy smile.gif Ty naprawdę wierzysz w te rankingowe ściemy?
Ja jestem akurat po nienajlepiej wypadającym w rankingach AGH (choć z Krakowa, to jednak niedoceniana) i jestem pewien, że ta uczelnia jest najlepsza w kraju jeśli chodzi o nauki ścisłe smile.gif
Dodam, że dostałem się tam po słabym liceum w wielce opiniotwórczym "rankingu" Perspektyw.
A moi koledzy, którzy pokończyli uczelnie czy to w moim rodzinnym Lublinie (PL jest ceniona u warszawskich pracodawców dość mocno) czy Rzeszowie (w końcu Asseco jest stamtąd) również niezłe kariery, czasem i za granicą są w stanie robić.
Prawdą jest natomiast, że te duże ośrodki jak Wawa czy Wrocław (bo Kraków już niekoniecznie) mają największe rynki pracy i z mniejszych biedniejszych miast wojewódzkich na Wschodzie Polski niestety lepiej wiać (co też wkrótce się zmieni mam nadzieję i wrócę skąd przyjechałem). Ale co do edukacji, to nie ma jakiejś reguły gdzie się kto wykształci. Polskie uczelnie i tak nie istnieją w świecie, co jest innym problemem.
thek
Z tego co słyszałem, to na PCz po jazdach przez ostatnie kilka lat nieco się uspokoili. Nie ma już akcji, że egzamin zdaje kilkanaście osób jedeynie na cały rok, albo prowadzący chce cały rok uwalić, czy do pierwszego terminu egzaminu są dopuszczane jednostki, ponieważ ćwiczeniowiec robi kolokwium które zdajesz po 6-7 razy, w czasie gdy mija 1 lub nawet 2 termin egzaminu wink.gif Teraz to macie po prostu wakacje na PCz w porównaniu do tego co się odwalalo gdy ja studiowałem smile.gif To mój rocznik miał choćby problemy z grafiką, gdzie ludzie w śpiworach koczowali przez kilka dni by się do prowadzącego dostać z projektami czy zadaniami na zaliczenie podczas jego godzin konsultacji. Komitety kolejkowe były robione. Albo "nieobowiązkowe wykłady" podczas których szła lista za każdym razem i 2 nieobecności to było kolokwium zaliczeniowe z wykładów. To też normy.
marekge
Opowiem na podstawie własnych doświadczeń.
Nie znając żadnego języka programowania poradzisz sobie na studiach informatycznych bardzo dobrze.
Dlaczego? bo na wszystkich znanych mi uczelniach zaczyna się od podstaw programowania, zazwyczaj jest to Pascal chociaż niektóre uczelnie idąc z duchem czasu zaczynają już od Javy. Początkowo będziesz pisał proste programy w stylu dodaj 2+2, oblicz funkcje kwadratową itp. Jeśli tylko będziesz chciał z pewnością sobie poradzisz.

Co do wyboru uczelni ze względu na różnorodność kierunków jak i dostęp do sprzętu polecam Ci WIiNoM w Sosnowcu.
Nie jest to bardzo znana uczelnia ale obserwując rynek daje największe możliwości.
Masz możliwość poznać tutaj dobrze c++, c, c#, całą platformę dot.net, jave, jave mobilną, processing, mysql, php, ajax, matlaba i wiele innych mniej lub bardziej przydatnych w życiu technologii. Zabawna jest sytuacja ze sprzętem, bo prawie we wszystkich zakładach jest wymieniany co roku i czasami można nie zdążyć z przyzwyczajeniem :-)

Bardzo interesującym jest według mnie fakt że Wydział Informatyki organizuje co roku Game Day'a, a od października rusza specjalny międzywydziałowy kierunek związany z developingiem gier, gdzie studenci będą mieli między innymi zajęcia z polskimi przedstawicielami świata gier ;-)

Innymi ciekawymi sprawami z którymi się spotkałem jest możliwość dostania się na płatne staże w ramach UPGOW'u czy możliwość za darmo zdania dowolnego certyfikatu związanego z informatyką (wystarczy zgłosić taką chęć i nazwę certyfikatu danej osobie, a opłata za przystąpienie w 100% jest pokrywana przez UŚ). Jest to w prawdzie Uniwersytet ale co ciekawe mają również informatykę inżynierską.

Jak widać możliwości są ogromne, niestety z moich obserwacji wynika iż studenci ich w pełni nie wykorzystują ;-)
Podsumowując, jeśli tylko chcesz jest to idealne miejsce do rozwoju ;-)
wiewiorek
W Warszawie to wygląda w ten sposób: odpada jakieś 30% osób, z KAŻDEGO informatycznego przedmiotu robi się projekt, zwykle w grupach dwuosobowych + dokumentacja, z niektórych matematycznych również. Trzeba dużo uczyć się samemu w domu, bo nie ma tak, że ktoś cię prowadzi za rączkę, np. z baz danych 2 nie ma laboratorium, przychodzisz na 1. zajęcia, dostajesz projekt do zrobienia i pa. Więc na pierwszych latach wolnego czasu brak. Jak z jakiegoś przedmiotu są laboratoria to zwykle podlegają ocenie i zwykle należy przygotować się do nich wcześniej w domu lub odrobić pracę domową, która również jest punktowana, np. z podstaw badań operacyjnych.
thek
Wiewiórek - Częstochowa za moich studiów miała identycznie z projektami, laborkami itp, tyle że odsiew był drastycznie wyższy. Gdy zaczynałem 1 rok, było nas ponad 500. Do obrony przystąpiło około 160. Nie każdy obronił. Procenty sam sobie policz.
achill
Cytat(wiewiorek @ 5.05.2011, 13:16:35 ) *
Sry, ale jakbym miał wybierać między PolJap (choć tam nie studiuję) a politechniką w Częstochowie to wybrałbym oczywiście PolJap - już samo studiowanie w Warszawie daje lepsze możliwości.


studiuje na PJ-eju i mam styczność z absolwentami po tej uczelni w pracy.

powiem krotko, kiedys moze to i byla dobra uczelnia teraz ida ciut na mase, nie mówię, że sa źli ale do czołówki polskich uczelni to bym ich nie zaliczył.

A w poprzedniej pracy mialem styczność ze specami po PJ (help desk + serwis) - nie twierdze, że to wina uczelni, bo jak tu ktoś wspomniał studenci musza wlożyc w to mnóstwo pracy no ale po absolwentach tej uczelni spodziewałbym sie o wiele więcej. A gdy moja koleżanka z biura (sekretarka, miala problem z monitorem - po porstu nic sie nie wyświetlało - zadzwoniła po fachowca, przyjechał nagłowił się 2 godzin i nic nie wymyślił. Przyszedłem nie chwaląc sie ja i zadałem tylko jedno pytanie - a kable sa dobrze podłączone? - i wystarczyło sprawdzić, żeby monitor znów zamrugał radośnie do mojej kumpeli.

nie mówię, że wszyscy są tacy, zresztą swojego prywatnego kompa serwisowałem u chłopaków po PJ i bardzo sobie ich robotę chwalę. Grono tez jest dzielem chlopakow po PJu.

Sam studiuje i sam jestem po humanistycznych studiach, na dodatek mam niespelna 30 lat. pasuje jak ulał do tematu.
zawsze mnie jakoś bawiło programowanie raczej jako hobby niz zawód.
Co gorsza pracuje na stanowisku pozornie mało informatycznym ale w niczym to nie przeszkadza - dzieki swojej wiedzy ułatwiam sobie pracę, własnymi programami, juz nawet niektóre osoby pytają się mnie czy bym im czekoś nie napisał do tego i tego. Pomyślałem, że programowanie to jedno, jakies podstawy mam (no moze i nie podstawy ale czegoś brakuje) wiec wzialem sie za studia. Totalnie od czapy, bez przygotowania z biegu a tu po pierwszej algebrze wyszedłem równie zielony jak wszedłem. Wiedziałem, że będzie ciężko ale nie az tak...

Dzis zarywam noce zeby nadgonic z matma, fizyka i innymi (oj było sie lepiej uczyc w liceum)

O kolegow tez bym sie nie martwił - moi jakos chętnie mi pomagają i cierpliwie tłumaczą - a ja z tych co to muszą zrozumieć a nie przyjąc za pewnik.

I nie robię ich dla papieru, tylko przede wszystkim dla siebie.

Poza tym jak narazie nie myślę zmieniać pracy, jakos bez problemów wykorzystuję zarówno swoją wiedzę humanistyczną jak i informatyczna w wykonywaniu obowiązków pracy (a programy pisze sobie niemal do wszystkiego)

Takze wszystko w twoich rękach, i naprawde niczym się nie zrażaj. idź do przodu a to w koncu zaprocentuje. Czy w tej czy w innej branży? Świat się zmienia i wbrew wszelkim pozorom informatyków potrzeba coraz więcej i nie tylko w firmach stricte informatycznych.
(ja np pracuje w firmie produkującej ekskluzywne torby reklamowe jako export manager. A żeby nie było że mam tylko jeden przykład szefem produkcji jest 60 letni facet, ktory sam sie nauczyl !!pascala!! i robi w nim programy do obliczania potrzebnego materiału - i ekonomicznego jego wykorzystania - jak również szablony/formy toreb). no ja wiem że to jeszcze nie jest informatyzacja pełną parą ale fakt faktem a efekty widoczne są.


nasty
wiewiorek:

Niestety, z bólem muszę przyznać Ci rację.
Sam jestem po jednej z takich uczelni i gdyby nie to, że sam włożyłem mnóstwo pracy w zdobywanie wiedzy po za zakresem studiów (przed, w trakcie i po studiach), to bym na podstawie tego co mnie uczyli na uczelni mało zdziałał w życiu. Problem z takimi uczelniami jest taki, że większość kadry wysoce niekompetentna i po prostu nie posiada odpowiedniej wiedzy i doświadczenia do prowadzenia tego co prowadzą.

Na palcach jednej ręki mogę wymienić pracowników dydaktycznych, którzy na prawdę wiedzieli w pełni o czym mówią (np. bazy danych), za to mogę wymienić wielu którzy prowadzą jakiś przedmiot a ich wiedza na jego temat jest ograniczona do tego co jest w slajdach które ukradli z ważniaka czy innych podobnych miejsc.

Nie raz miałem taki problem, że oddając projekt z danego przedmiotu, prowadzący miał problem ze zrozumieniem projektu i absolutnie nie chodzi mi o zrozumienie samego kodu, czy jego organizacji a bardziej o podstawowe pojęcia informatyczne stojące za tym projektem (np. systemy operacyjne). Na zajęciach studenci grali sobie w laboratorium w Quake na projektorze a projekty jakie mieliśmy robić na laboratoria (z wyjątkiem kilku przykładów), były tak beznadziejnie dalekie od rzeczywistych sposobów w jaki się wykorzystuję dane pojęcia, że przeciętny student nie widział sensu i zastosowań danej wiedzy. (po prostu nie potrafiliby wytłumaczyć nic co by nie było na slajdach)

Przykład:

Na systemach operacyjnych, jak przerabialiśmy wielowątkowość, to projekty jakie były do zrobienia polegały na zaimplementowaniu jakiejś fikcyjnej przychodni gdzie pacjenci to wątki, lekarz to jeszcze coś innego i tego nawet zweryfikować się nie dało a nikt nie widział po co się to używa. Oceny wtedy były na podstawie np. diagramów UML - czy strzałki są narysowane, czy odpowiednio zaznaczone właściwości na diagramie, a nie na podstawie projektu! Bo jak przecież można ocenić i uzasadnić ocenę czegoś czego się nie rozumie! Dlatego, podczas studiów, zawsze jak miałem jakiś przedmiot to po jednym/dwóch wykładach przestawałem na nie chodzić a przerabiałem to co było na MIT Open Courseware i Stanford dla danego przedmiotu a następnie robiłem zadania co były na stronach prowadzących tych przedmiotu - kolosalna różnica w sposobie podejścia do zagadnienia, w kompetencji prowadzących, itd. Dlaczego tak jest? to jest temat na długą debatę a to nie jest forum polityczne, więc sobie (i Wam) będę darować ;-)

Ważna jednak była uczelnia w tym, że wiedziałem czego szukać i jakie zagadnienia istnieją w informatyce o których w inny sposób bym się nie dowiedział - samo dostarczenie tej wiedzy to już sprawa drugorzędna - jak widać można samemu się nauczyć - ważne jednak, żeby wiedzieć czego się uczyć.

Cybran:

Nie bój się o to, że na studiach będziesz w tyle w porównaniu do reszty. Zdarzają się tacy, że nawet kończąc studia ledwo co programują albo wcale ;-)
Odpowiedz tylko sobie na jedno pytanie które pomoże Ci bardzo w zdefiniowaniu tego czego chcesz:

Chcesz po prostu zmienić pracę na ciekawszą, lepiej zarabiać i zmienić środowisko. Czy może chcesz się zagłębiać w informatykę bo to Cię bardzo interesuję bez względu na zarobki?

Bo jeśli to pierwsze, to raczej studia będą złą drogą teraz. Szybciej by było jakbyś przerobił kilka książek o programowaniu i dostał pracę jako junior developer i potem zdobywał doświadczenie w tej branży. Tylko jest jeden haczyk z takim rozwiązaniem: Będziesz równie nienawidził swojej pracy jak teraz ;-) będziesz siedział w jakichś relatywnie mechanicznych zadaniach, nie wymagających większego wysiłku umysłowego (po jakimś czasie - powtarzające się zadanie, które rozwiązuję się w sposób schematyczny). Jakieś stroniki, serwisiki i takie tam.

Jeśli to drugie, to przygotuj się na parę lat edukacji które nie będą owocowały namacalnym zwrotem z inwestycji przez długi czas. W tym czasie poznasz podstawy tego jak działa komputer, podstawowe pojęcia sprzętu, pamięci, procesora (co jest bardzo ważne! jak można pracować na czymś 8 godzin dziennie, programować to, żyć z tego, nie wiedząc nawet jak to działa?!), poznasz algorytmy i struktury danych, odpowiedni poziom matematyki, żeby to zrozumieć, architekturę komputerów, systemy operacyjne a wtedy dopiero zaczniesz brać się za programowanie. Wtedy jak w swoim kodzie napiszesz "int i = 15", to będziesz rozumiał co to dokładnie znaczy (z naciskiem na słowo dokładnie). Wtedy możesz szukać pracy jako programista a zapewniam, że praca nie będzie nudna - jeśli na takową się załapiesz ;-)

Pozdrawiam
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.